sobota, 17 marca 2012

Dante (skryto)zabójca, czyli Kodeks ponad wszystko!

Witajcie, to już kolejna nasza analiza.
Pamiętacie zapowiedź czegoś "jeszcze gorszego" z poprzedniej notki? Niestety, nie przebrnęliśmy przez wspomniane opko, gdyż jest naprawdę niezwykle tragicznej natury. Ale nie martwcie się, nie porzucamy go!
Za to dzisiaj zeszliśmy na chwilę z tematyki blogaskowej - zajęliśmy się zjawiskiem, które boli nas jeszcze bardziej. DeviantArt - słyszał ktoś o tej stronie? Można znaleźć na niej naprawdę wiele dobrych prac, tak tekstowych, jak i graficznych. Niestety, z tymi tekstowymi jest coraz gorzej.
Dzisiaj mamy na celu aŁtoreczkę przeżywającą nieustanną depresję i żalącą się w dzienniku. Nie robi sobie też ona nic z oferowanej jej pomocy - a chciało jej pomóc wiele osób!
Poznęcamy się trochę nad jej autorską pracą o skrytobójcy imieniem Dante - choć oboje nie mamy bladego pojęcia, co przedrostek "skryto" tam robi.
Co więcej? Przekonajcie się o tym czytając!

Analizowali: J&Karenaj
adres: http://www.mayuthewriter.deviantart.com/gallery/

Dante biegł przez dachy uśpionego miasta.
Przez?! Jak ty to sobie wyobrażasz?
Mam nadzieję, że nie mnie pytałaś, bo serio nie mam pomysłu...

Sierp księżyca nadawał nocy odcień szarości i grozy.
Księżyc nadawał... ಠ_ಠ
...odcień grozy? ಠ_ಠ


O, ja wiem, ja wiem! Bo to taki księżyc był!
Stara praca J

o.O Skąd Ty to masz?!

Młody mężczyzna przystanął na chwilę by na niego spojrzeć.
Na odcień grozy?
Bo wiesz, odcień grozy to tak rzadkie zjawisko, że nawet ludzie chodzący przez dachy przystają, by na nie spojrzeć.

Odebrał odpowiednie wykształcenie by wiedzieć, że następnego dnia będzie nów.
To jest opowiadanie o uczniu gildii skrytobójców, tak? To, przepraszam bardzo, uczą tam takich rzeczy?
W sumie, czemu nie? Akcja w terenie i tak dalej - raczej to jest w porządku...
Jeśli chodzi o wiedzę dla wiedzy, to oczywiście. Niemniej, nie wiem jak i kiedy ma się ta wiedza przydać w praktyce. Przecież skrytobójcy raczej nie polują na wilkołaki, żeby faza księżyca miała jakieś szczególne znaczenie. Chyba...
Raczej chodzi o kalendarz - zgubisz się Bór Wie Gdzie, to przynajmniej wiesz, ile czasu mija. Poza tym nie wyobrażam sobie skrytobójcy pracującego podczas pełni, gdy jest bardzo jasno - za to w nowiu jak najbardziej. No dobra - nie wyobrażam sobie początkującego skrytobójcy, bo Ci raczej pod osłoną ciemności pracują.

Wzruszył ramionami i przeskoczył na następny budynek.
Gdzieś w dole w barach tętniło życie. Jednak nie tak przyjazne jakby się mogło wydawać.
Przyjazne, nie przyjazne... No nie wiem - niby niepoprawne jakoś nie jest, ale w oczy kole jako zdanie.

Znalazł się w dzielnicy miasta, z której pochodzili mordercy, gwałciciele i inne męty jakie nosiła ziemia.
Jak rozumiem, wszystkie typy spod ciemnej gwiazdy (z całego świata, sic!) pochodziły z tej dzielnicy.

Ktoś krzyknął, słychać też było trzask tłuczonej butelki, gdzieś upadło ciało..
Gdzieś upadła trzecia kropka z wielokropka. A tak na serio - będąc na szczycie budynku słyszeć upadające ciało? O rly? Tego też uczą w gildiach skrytobójców?
Bo to orcze ciało było!
No tak. To wieele wyjaśnia.

Oddychając powietrzem przesiąkniętym nienawiścią wypełnionym krwią
No sorry, ale nie. Gdyby to powietrze było wypełnione krwią, to krew owa zaległaby w płucach naszego bohatera i na tym by się opko skończyło. Dziękujemy.

i tanimi perfumami
Wiecie, tak się zastanawiam... Skoro powietrze było przesiąknięte krwią, to jak, droga aŁtorko, tanie perfumy miały by się przebić przez ten SMRÓD?
To da się oddychać perfumami? o.O No bo w końcu to jeden ze sposobów, na które można to zdanie rozumieć.

udał się w wyznaczone przez klienta miejsce. Tylko pozornie przybył pierwszy.
A jak można przybyć na miejsce niepozornie jako pierwszy?


Lekki podmuch wiatru spowodował zaburzenie w wszechobecnym zapachu uliczki.
Skoro to był zapach ULICZKI, to raczej nie był WSZECHOBECNY.
Mnie raczej zastanawia, jak lekki podmuch mógł spowodować zaburzenie zapachu czegokolwiek? Zwłaszcza tak silnego, bo przecież utleniona krew - nie da się ukryć - śmierdzi nieźle.

-Witam szanownego klienta.
Powiedział do pustki.
Ech, widzę, że kryzys dotknął i gildię, skoro mają klientów o tak BOGATYM wnętrzu.
Czeeepiasz się.
Oj tam, oj tam ^^

Początkowo odpowiedziała mu cisza, po chwili poczuł uścisk na ramieniu.
-Zbyt łatwo dajesz się podejść, chłopcze.
Odezwał się męski głos w ciemności.
Zastanawia mnie ten zapis. Wedle niego, ktoś powiedział "Zbyt łatwo dajesz się podejść, chłopcze", po czym z ciemności odezwał się męski głos.
Jest napisane jak wół, że mu cisza odpowiedziała : P A cisza to, jak powszechnie wiadomo, rodzaj żeński.

-Po co robić unik, skoro mój rozmówca jest nieuzbrojony?
-.- Może na przykład dlatego, że jakby Ci, drogi Gary Stu, tak kolokwialnie mówiąc zajebał w potylicę z pięści, to fakt jego rzekomego nieuzbrojenia (z którego to sprawy zdawać sobie nie miałeś prawa, skoro klienta nie widziałeś) nie sprawiłby żadnej różnicy. Serio.

chłopak rzucił na dach trzy sztylety.
I aŁtoreczka naprawdę myśli, że by doleciały?
Rzucone sztylety razem z sobą porwały wielką literę z początku zdania.

Były zapewne własnością owej osoby.
Pogubiłam się. Której?
Ej, ej, ej. Skoro je miał i nie należały do niego, to wnioskujemy, że ukradł je rozmówcy. Więc skąd wątpliwości?
Jakoś mnie to nie przekonuje... ale skoro tak, to wtedy wiedza o nieuzbrojeniu klienta ma pewne podłoże.
Powiedzmy, bo w pewnym sensie zagina czasoprzestrzeń. Kiedy niby miał mu je ukraść?
Nie wiem, to Gary Stu - on potrafi.

-Przejdźmy do interesów. Podaj mi swój numer. Chcę się upewnić czy jesteś tym, którego wybrałem.
-081
-Dante? To nie jest twoje prawdziwe imię, prawda?
- Nie, wiesz, podam ci swoje prawdziwe imię. W końcu jestem tylko skrytobójcą, nie?

-Obawiam się, je tak. Takich jak ja jest więcej.
Cóż za egzotyczną i niebezpieczną potrawą jest "tak"? Musi być niezwykle śmiercionośna, skoro obawia się jej więcej osób, niż tylko nasz boCHater!
Dodam jeszcze, że ten, kto zjadł "tak", zeżarł też narratora. Postawmy mu znicz: [*] 

-Tak.. Słyszałem o dzieciach gildii.
Tsaa, dzieciach gildii... Chyba nawet wiem, z kim się rozmnażała - pewnie z tymi nieobecnymi w wielokropkach trzecimi kropkami.
A co ma "tak" do dzieci gildii? ;)
A tak na poważnie to czym są "dzieci gildii" i czemu - skoro to nazwa własna, jak wnioskuję - nie jest zapisana z wielkiej litery?

-Na czym więc polega zadanie?
- Masz pobiec do sklepu po seler i ziemniaki. Jak zdążysz w pięć minut, dostaniesz większy napiwek.
Jesteś skrytobójcą - proszę, nie rób z siebie idioty.

-Musisz usunąć pewną osobę. [ *delete* ] Nie jest ona wpisana do rejestru ale za to zapłacę podwójnie.
Jaki rejestr, jakie podwójnie?
Skoro klienci za osoby, których w rejestrze [czymkolwiek by ów nie był] nie ma płacą podwójnie, to na kija pana cały ten rejestr?!

Chłopak milczał. Spodziewał się, że może to być kobieta.
Na jakiej podstawie..?
Nie była w rejestrze!
: O! Seksizm się szerzy. To wina tej dzielnicy, ewentualnie tanich perfum - ja Wam to mówię.

Nino wszystko nie lubił tego robić damom.
Kim jest Nino?
Multiplikacja postaci? ZNOWU? I'm sick of that shit...

 Cały dzień potem chodził jak struty.
-Proszę o dane klientki oraz pana nazwisko i stawkę. Kodeks tego wymaga.
Wait, what? To ta pani miała być w końcu jego ofiarą, czy klientką? A może to tylko ów klient ma rozdwojenie jaźni..?
Mnie tam zastanawia, po co spełniać wymogi kodeksu, skoro chwilę wcześniej żeby go obejść - jak wynika z kontekstu - klient miał zapłacić podwójną stawkę.

-Wszystko znajduje się tutaj.
Podał mu kartkę.
-Po zakończeniu pracy proszę o przybycie tu. Pieniądze zostaną przelane na konto. Żegnam.
Ech? Facet zamierzał czekać tu cały czas [przypomnijmy: w jakiejś małej, śmierdzącej uliczce, znajdującej się w bardzo niebezpiecznej dzielnicy]? W końcu nie mógł wiedzieć, kiedy Dante wykona zlecenie...

Miles Quartz
St. Victoria Street 135
10 mln dolarów

Westchnął, schował papier do kieszeni i pobiegł w kierunku budynku gildii.
xD Nie, na serio? Gildia skrytobójców miała własny budynek? Może jeszcze w centrum miasta?
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że musiała być jawna, nie ukryta, etc. - wnioskując, że od tak sobie do niej pobiegł.

Po drodze przypomniał sobie swoje szkolenie. Prawie 18 lat temu jego matka zostawiła go na progu gildii skrytobójców. Była to dobrze płatna praca, dobra dla chłopców.
Zostawianie dzieci było dobrą pracą?! Dla chłopców?!
Chyba przestałem to rozumieć...

Przecież jaka przyszłość może go czekać jeśli zostanie z matką dziwką i ojcem alkoholikiem?
Matką - dziwką? To skąd wiedziała kto jest ojcem?
Może po prostu wszyscy jej klienci byli alkoholikami?

Gildia stała się jego domem i rodziną.
Pytanie... Mowa o gildii jako o ludziach do niej należących, czy jako o budynku, w którym znajdowała się jej siedziba? Jeśli to pierwsze - czemu mieszkał w swojej rodzinie? A jeśli drugie - musiał być więc naprawdę samotny...

Powoli zabijała w nim uczucia.
No wiesz, w końcu to gildia skrytobójców.

Takie było jej prawo.
*facedesk* Wszak to prawomocna gildia była...

Zrobić z tych dzieci maszyny do zabijania.
Maszyny do zabijania uczuć?

W wieku pięciu lat mały Dante odnalazł swoich rodziców i zabił ich.
O, serio? Znając życie, to widząc zanoszącego się na nich pięciolatka, po prostu umarli ze śmiechu.

Z domu wziął jakieś drobne jako zapłatę za nich.
Zabił swoich rodziców, okradł ich, po czym stwierdził, że te "drobne" są zapłatą za ich zabójstwo, którą zapłacili oni sami? No, nie widzę innej możliwości.

Zostawił też pokwitowanie- zgodnie z kodeksem.
Martwi rodzice pewnie byli bardzo zadowoleni, że ich pięcioletni synek tak przestrzega kodeksu gildii skrytobójców.
Pokwitowanie:
Zlecenie: Zabójstwo rodziców, sztuk: 2 (słownie: dwa)
Wykonujący: Pięcioletni syn-skrytobójca
Zapłata: Jakieś drobne.

Po kilku latach stał się najlepszy wśród nowicjuszy.
Czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach nazwałby pięcioletniego, sukcesywnego zabójcę nowicjuszem? Pomijając fakt, że to nie ma racji bytu.

Ilość zleceń jakie dostawał przekraczała liczbę wszystkich jakie brało na siebie całe grono profesorskie.
Jassssne. Ale wiadomo, co Gary Stu, to Gary Stu. Ewentualnie, biorąc pod uwagę różnicę w czasownikach, to on DOSTAWAŁ więcej zleceń, bo był idiotą, który nie ma wyczucia własnych sił i nie wie, że skrytobójca powinien być nierozpoznawalny, a "grono profesorskie" BRAŁO NA SIEBIE tyle, ile wiedziało, że będzie w stanie unieść i zachować przy tym własne bezpieczeństwo. Czyli jednak był nowicjuszem.

Dostał przydomek "Syn Śmierci".
Ach, ten mHrock.
Ach, te oryginalne przydomki.

Wszyscy chcieli by to właśnie on dla nich pracował.
Serio? Gość, który nie ukończył 16 lat, wzbudzał zaufanie ludzi chcących czyjejś śmierci? A gdzie strach, że morderca obejrzy się, dajmy na to, na biust jakiejś panienki i straci czujność, albo ofiara przekupi go nowym modelem playstation?

Każdy chciał przecież zatrudniać najlepszego.
Najlepszy = najdroższy. Jesteś pewna, droga aŁtoreczko, że każdy chciał go zatrudnić? Z drugiej strony - chcieć mógł, ale zapewne niewielu byłoby na to stać.


Strojąc przed bramą do świata skrytobójstw,
What? A co, w drzwiach był jakiś portal?
Noo, bo skrytobójcy byli tak zajebiaszczy, że ich gildia nie mieściła się w tym samym uniwersum, co świat zwykłych śmiertelników.
W sumie, biorąc pod uwagę, że boCHaterowi - po pełnym pochwał życiu, w którym był zawsze najlepszy - ego musiało urosnąć do rozmiarów VY Canis Majoris, mogli się tak po prostu nie pomieścić.
Ej, ale patrz i na to - on przed tą bramą się stroił, znaczy się, o imidż musiał dbać.
Wiadomo. Nie będzie zabijał jak jakiś łachmyta!

spojrzał jeszcze raz na zlecenie.
Chyba na kartkę. Wszak miał na niej jedynie dane osobowe ofiary i obiecaną kwotę, więc zleceniem jako-takim nazwać się tego nie da.
Bo on patrzył na zlecenie! Był przecież z innego świata [a przynajmniej pomieszkiwał w nim jedną nogą...], a tam można patrzeć na pojęcia abstrakcyjne.

Ulica świętej Wiktorii była najbogatszą ulicą miasta. Sprawdził swój ekwipunek, poprawił czarny płaszcz i pobiegł na spotkanie z klientem.
Aha, czyli podbiegł pod dom ofiary, po czym wrócił do klienta? Mówiłem, że dzieciak stchórzy.

Bez problemu dostał się pod wskazany adres.
A skąd miał adres klienta? Chyba zacząłem się gubić. Kodeks to obejmuje?
Dobra, a tak na serio - jak można używać słowa "klient" jednocześnie jako określenie zleceniodawcy i ofiary zabójstwa?!

Przyjrzał się budynkowi z uwagą. Zastanawiał się jakim cudem osoba tyle warta nie ma nawet psa by ją bronić..
Ja wiem, co ją broni - to pewnie ta kropka uciekła specjalnie, żeby wspomóc klienta/ofiarę (serio nie wiem...) w tej trudnej sytuacji. No, albo gildia miała chcicę i to do niej pobiegła.

Odmierzył kilka metrów linki, zaczepił kotwiczkę i rzucił by zaczepiła się o parapet.
O PARAPET? NAPRAWDĘ? Faktycznie, jaki on jest SUBTELNY - w końcu wbicie czegoś i, w konsekwencji, rozwalenie danego parapetu [ew. zrobienie w nim dziury], wcale nie narobi hałasu, który wcale nie obudzi ofiary (albo klienta. Fuck this!). Zabójca doskonały -.-
W końcu Syn Śmierci - może pragnie dołączyć do rodziców?
Syn Śmierci - biorąc pod uwagę, że jego matka była dziwką - kojarzy mi się niestety tylko i wyłącznie z wirusem HIV.

Z jego obliczeń wynikało, że to właśnie tam znajduje się szanowny pan Quartz.
O kurde!!! Faktycznie klient. O.O Zastanawia mnie, czy to ja zgłupiałem, czy aŁtorka. Z innej beczki... Ja tam matematykę lubię, ale jak obliczyć, że ktoś gdzieś jest? >.> To chyba jakiś wyższy poziom zaawansowania.

Delikatnie podważył okno.
CO zrobił?
Definicje słowa "podważyć":

  1. «unieść czymś coś od spodu, np. drzwi, wieko, chcąc je otworzyć» 
  2. «osłabić czyjąś powagę, czyjś autorytet itp., podać w wątpliwość to, co uchodzi za pewnik» 
Biorąc pod uwagę, jak w obecnych czasach zbudowane są okna, jest to niemożliwe. Przynajmniej w tych znanych rodzajach okien - może opkowe ofiary skrytobójców miały jakieś bardziej zajebiste, czy coś.
Ewentualnie, może bohater podważył fakt istnienia okna, na co ono z oburzenia aż się otworzyło?


Wśliznął się do pokoju. Jego oczy dawno już były przyzwyczajone do ciemności.
Tak, to zaskakujący fakt, wart odnotowania - zwłaszcza biorąc pod uwagę, że, jak mniemam, wykonywał zlecenie w nocy.

Po cichu podszedł do łóżka. Nie mylił się. Znajdował się w jego sypialni.
Kurna, wtf. Co się tutaj w ogóle dzieje?! Bo w końcu ofiarą miała być kobieta, potem szedł do klienta, a za chwilę znowu okaże się, że to ów klient jest ofiarą! What?! *zwija się w Kątku i skomli*

Już miał zadać cios gdy usłyszał za sobą klaskanie. Obrócił się gwałtownie.
-Gratuluję dedukcji.
Co?
Co?

Powiedział młody mężczyzna o kasztanowych włosach zapalając światło.
Znowu wyszło tak, że ów mężczyzna odezwał się po tym, gdy ktoś wypowiedział zdanie "Gratuluję dedukcji"...

-Żaden z waszych nigdy nie trafił do mojego pokoju od razu. Brawo.
Co? Czy on naprawdę nasłał boCHatera na samego siebie?

Dante spojrzał na niego oczami bez wyrazu. Podszedł bliżej.
Proponuję słownik. W nim jest dużo wyrazów.
A tak na serio - przydałby się aŁtoreczce. Z wielu powodów...

-Jak pan zapewne wie mam na pana zlecenie. Zgodnie z regulaminem może pan poznać zleceniodawcę oraz cenę jaka została wyznaczona za pana śmierć. Może pan również wybrać broń jaką pana zabiję.
SKRYTObójca.
SKRYTOkodeks.
Czy aŁtoreczka naprawdę nie pojmuje różnicy pomiędzy zabójcą a skrytobójcą?
No i, jeszcze kilka linijek temu, aŁtoreczka pisała, że Dante chce zadać cios:

Znajdował się w jego sypialni. Już miał zadać cios gdy usłyszał za sobą klaskanie.
Skąd więc ten cały regulamin? Chce zachować twarz?

Mężczyzna zaśmiał się. Zbliżył się do chłopaka patrząc z uśmiechem w jego ciemne oczy.
-Dante.. Synu Śmierci.. Rzeczywiście jesteś najlepszy..
- Jesteś tak zajebisty, że aż mi ostatnie kropki z wielokropków pouciekały.
- Jesteś tak zajebisty, że aż wszyscy cię znają -.-
Btw., bo to zboczone kropki były! Do gildii się szarpały.

Położył mu dłoń na ramieniu.
Zimną! 
J!
Tak tylko wnioskuję. Po poprzednim blogasku.

-Mój ojciec.. Jaką cenę wyznaczył?
To cię tatuś kocha...
Naprawdę powalona dzielnica - tutaj dzieci zabijają rodziców, tu rodzice dzieci... Jedno pytanie - NA KIJ? Bez tego nie byłoby tak trÓ mroHnie?

-10 milionów.
Odpowiedział bez emocji.
-To się staruszek szarpnął..
Faktycznie, szarpnął, jednak trochę bez rozsądku. Banki kontrolują tak wielkie przelewy, więc sprawa szybko trafiłaby na policję i Dante "Syn Śmierci" zdechłby w więzieniu.
Dante, jak Dante - co na to Kodeks? Przecież to całą gildię demaskowało. Ale zaraz, o czym my tu? Gildia w innym wymiarze była!
Ano właśnie! Miała całą armię broniących ją kropek! Coś się z nimi musiało później dziać...

Mruknął po czym delikatnie objął chłopaka w czerni.
Ach, to ma sens. W końcu Dante wcale nie musiał mieć sztyletu, który za chwilę wbije mu w plecy - był wszak jedynie najlepszym skrytobójcą.

-Nie zabijesz mnie, prawda? Nie mógłbyś zabić tak słodkiej istoty jak ja.
Tak, skrytobójca. Z pewnością każdy normalny skrytobójca przejąłby się czymś takim jak słodycz ofiary...

-Nie zabijam jeśli nie dostanę za to wynagrodzenia. Takie jest prawo.
Taak, chcę zobaczyć jakie państwo (czy tam miasto) ma ustawę na temat zabijania za pieniądze. -.-
Za zabijanie za darmo idzie się do więzienia.
Po zastanowieniu... Coś w tym jest...
Tak myślę - to chyba znowu o Kodeks chodziło. Tylko czemu za darmo zabić nie może? No i - przecież obietnicę zapłaty już dostał, nie?

Cały czas stał w bezruchu.
-Nawet jeśli zapłacę ci za moje życie? Mogę dać ci o wiele więcej.
Delikatnie musnął wargami jego policzek.
Nie ma to jak suPtelne sugestie... Nie rozumiem też motywu biseksualnego skrytobójcy. Ofiara mogła w końcu ryzykować, że zarywa do hetero homofoba, który za tego typu zaloty zabije ją szybciej i bez "przywilejów".

-Cena została już ustalona. Nic nie może jej zmienić. Oczywiście byłą to cena za pańską śmierć.
-Dante, Synu Śmierci czy jest coś co zmieni twoje zdanie?
-Tak. Pańskie samobójstwo. wtedy zlecenie zostanie anulowane.
Ech, tak, to ma wiele sensu.
Swoją drogą, czy skoro jest to skrytobójca, któremu się płaci za zlecenie, to czy nie powinien przyjąć większej stawki?
Człowiek, dla którego kodeks był ważniejszy od rodziców? Tak myślisz?
No cóż...

Miles przylgnął do niego mocniej.
-Może nie masz ludzkich uczuć ale ja cię ich nauczę..
Uczuć nie da się nauczyć. Za to interpunkcji - a i owszem!

Powiedział po czym dalej wtulony w niego powoli przemieszczał się w stronę łóżka.
Prowadził go do łóżka? Dobra, to jest opko yaoi. Zapomnieliśmy o tym wspomnieć, tak?

-Wiem o was wiele.
O skrytobójcach nie powinien, tak na dobrą sprawę, wiedzieć NIKT NIC. No, oprócz tego, że istnieją i jak się z nimi skontaktować.W końcu skądś ten prefix "skryto" mają.
Mówiłam coś o odróżnianiu zabójców od skrytobójców, co nie?
A zauważyłaś, że "skrytobójca" w opku może być zwykłym zabójcą, a nazywany jest tak, bo to bardziej cool?
Wiem, wiem, Ałtoreczka nie wie... A może wie?

Szepnął popychając go na pościel.
-Cios.. Śmiertelny cios ma być jeden, precyzyjny. Żadnych ran powierzchownych.
Uśmiechnął się wrednie całując go w usta.
Taaak, wredota wypływa z tej wypowiedzi każdym możliwym wyjściem (czy tam wejściem. W końcu to opko yaoi...).


-Nauczę cię kochać..
O tak, bardzo obrazowo.

Dante leżał obojętny.
Zastanawia mnie, jak by wyglądał, gdyby leżał przejęty. Para by mu z uszu leciała?
J...

Wielu przed nim próbowało tej sztuczki.
Przed nim - czyli przed Dante, mam rozumieć?
No, wielu próbowało sztuczki bycia obojętnym. Jak bardzo skomplikowana by ona nie była...

Ich zwłoki były potem rozwleczone po całym mieście.
A podobno to bezmyślność zabija, a nie obojętność.

Dawno jednak nie odwiedzał Cór Nocy
Wut? "Córka Nocy" kojarzy mi się jedynie z książką. To już przynajmniej wiemy, że w tym innym świecie mieszkały wampiry, a to ciekawa informacja.
Jak dla mnie, "Córa Nocy" w założeniu miała być synonimem "prostytutki" - tylko po co, skoro na samym początku użyto już słowa dziwka? Elitarna grupa?
Tak, taka bez HIVa.

by dać upust instynktom.
Instynktom wampira? Piciu krwi?
J!

Może tym razem zbytnio go nie zmasakruje..
Od kiedy to skrytobójcy MASAKRUJĄ? Kto to widział skrytobójcę, który wbiega z tasakiem do pokoju i chwilę później robi sobie firanki z flaków ofiary?
Nawet wtargnięcie do czyjegoś pokoju w nocy i zabicie go przez sen, jest bardzo mało skrytobójcze. Abstrahując od faktu, że ten tu, lichy skrytobójca i tak obudziłby ofiarę, by zapoznać ją z kodeksem -.-
Cóż, aŁtoreczka najwyraźniej nie wie, czym różni się takie zabójstwo:
Obrazek stąd.


Od takiego:
Obrazek stąd.
Z uwagą czekał na wydarzenia. Mężczyzna powoli zaczął go rozbierać. Ściągnął z niego płaszcz i rzucił na podłogę. Broń w nim ukryta zabrzęczała.
-Ile ty tam tego nosisz?
Mnie też to zadziwia. Dla skrytobójcy nadmiar broni to tylko niepotrzebny balast.
A tam, on był Synem Śmierci! Więc im więcej Narzędzi Śmierci nosił przy sobie tym większe było prawdopodobieństwo, że podczas skakania z dachu na dach spadnie i się na nie nadzieje.
... miałam tu coś napisać, ale w sumie to wystarczający komentarz.

Zdziwił się. Chłopak nie odpowiadał. Fakt, że pozbyto go
Co? Kiedy się pozbyto naszego bohatera? Został spacyfikowany przez rzucenie na łóżko?

większości sztyletów, noży i strzałek nie oznaczał, że był bezbronny.
Aha, to nagle nieuzbrojony człowiek jednak może być groźny?
Nie człowiek, jeno skrytobójca!
Nie człowiek, jeno wampir, chciałaś powiedzieć.
W sumie... Akasha bez broni była baaardzo groźna.

W każdej chwili mógł go zabić.
Kto kogo?

Sam nie wiedział dlaczego jeszcze tego nie zrobił.
Bo kodeks!

Miles ściągał już z niego czarną bluzę. Na rękach zalśniły ostrza. Odpiął je sprawnie jakby robił to setki razy, Rzucił je w kąt.
;( Biedny Kątek, ostrzami go potraktowali. 

Zauważył blizny ja jego klatce piersiowej i ramionach, Były to pozostałości po treningach i szkoleniu.
Ale czym były "blizny ja"? - specjalne blizny, które świadczyły, że ukończył trening i szkolenie?
A ta wielka litera z dupy wzięta to, przepraszam bardzo, co? Na scenę yaoi chciała popatrzeć? -.-
Nie! To kropka poszła się rozmnażać z gildią i przecinek musiał ją zastąpić.

Przejechał po nich językiem zostawiając gdzieniegdzie znaki po pocałunkach.
Przejechał PO NICH językiem zostawiając znaki GDZIENIEGDZIE?
Ale czekaj, czekaj, czekaj. Przejechał językiem po treningach i szkoleniu (jednym - to bardzo ważne!)?

Zębami przygryzał jego sutek.
Kurna, co one z tym mają? Przecież to boli.
No dobra - to czasami jest podniecające, ale żeby tak na wstępie?

Jedną dłoń wplótł w jego czarne, długie włosy drugą natomiast rozpinał jego spodnie.
Powiem Wam, drodzy Czytelnicy, że z ciekawości aż przetestowaliśmy pozycję "Na Syna Śmierci". Nie polecam. Ciężka do wykonania pod względem technicznym.
Niby możliwa, ale nie jestem pewna czy normalny człowiek próbowałby klęczeć w tak chybotliwym położeniu nad mężczyzną, który poprzysiągł mu śmierć...

Oderwał się od jego umięśnionego ciała i szybkim ruchem pozbył go tej części garderoby.
Umięśnionego ciała się pozbył?
Ciało jest częścią garderoby? x.X W sumie, dla metamorfomagów z Harry'ego Pottera to może i tak. Ale tutaj? Czyżby kolejna "wymiana międzyuniwersowa"?
A może to Izaya z poprzedniej analizy się zabłąkał? W ubranie tym razem się zmienił.
- Hej chłopaki! Nie przejmujcie się mną i kontynuujcie. Po prostu pomyliłem światy...

Zostawił jednak na nim bieliznę.
-Czy ty zawsze ubierasz się całkowicie na czarno?
Tak, bo na przykład jest SKRYTOBÓJCĄ pracującym w NOCY?!
Nie, po prostu dalej ma żałobę po rodzicach.

Znowu odpowiedziała mu cisza. Młody mężczyzna położył się na nim wplatając palce w jego włosy.
-Na wiele mi pozwalasz, młody zabójco.
Co jest bardzo głupie i zupełnie niepasujące do "najlepszego skrytobójcy". Był taki pro i uber, że nie musiał się obawiać podstępów, bo żadne noże nie mogły przebić aury jego zajebistości?
Nie, był tak wspaniałym ciachem, że nikt nie mógł oprzeć się chęci zgwałcenia go! Tyłek stalowy miał i tyle!
Miał coś wspólnego z Deidarą z tej analizy?


Pocałował go w usta starając się je rozchylić.
Staram się to sobie wyobrazić, ale póki co w mojej głowie rozbrzmiewa tylko głuche: "Na kij?! Na kij?!".

Gdy mu się to udało delikatnie wsunął do nich język. Bawił się tak przez chwilę po czym złapał go za kroczę ostrożnie ściskając. Spodziewał się choćby jęku lecz twarz młodzieńca nie prezentowała żadnych uczuć.
Oooczywiiiiście. Uczucia są dla frajerów, wiadomo to nie od dziś. Zastanawia mnie, jaki trening potrafił zabić nawet buzujące, młodzieńcze hormony?


Pocałunkami schodził coraz niżej. Wsunął dłoń w jego bokserki masując jego męskość.
Tak, żeby nie było wątpliwości, że niby wsunął rękę w jego bokserki, po czym zaczął dotykać własnego penisa.

Przełykając głośno ślinę rozebrał go do końca. Wziął jego penisa do ust ssąc lekko. Czuł jak powoli twardnieje. Uśmiechając się kontynuował czynność.
Czucia?
Ja bym raczej zapytała - kiedy przestał. No chyba, że jego podzielność uwagi jest gorsza niż twoja...
A to naprawdę nie lada osiągnięcie by było.

Ugniatał jego jądra bawiąc się nimi.
U-Ugniatał? *stara się to sobie wyobrazić, ale zamiast tego przełyka tylko ślinę i chowa się w Kątku*

Starał się sprawić mu jak najwięcej przyjemności jednak zapomniał, że zgniecione jądra mało komu się do czegokolwiek przydają chłopak leżał cicho. Dante zamknął oczy ziewając przeciągle. Takie pieszczoty nie robiły na nim wrażenia.
To jakie robiły? Przy użyciu, dajmy na to, młota pneumatycznego?
Sado-maso? Był Synem Śmierci, więc czemu nie? Nie wszystkich podniecają "standardowe zagrania".
Z drugiej strony - może po prostu w międzyczasie zemdlał z bólu?

Ułożył się za to wygodnie na łóżku. Od kilku tygodni nie miał kiedy się porządnie wyspać.
No nie mówcie mi, że on teraz...
Tak, on właśnie teraz pójdzie lulu.

Cały czas napływały nowe zlecenia.. Doszedł do wniosku, że niech jego klient zrobi to co zechce a on się w tym czasie prześpi.
To w ogóle możliwe?
Nie, serio? Moim zdaniem już zasłużył na to, by zostać zabitym - przez tę żałosną ignorancję i głupotę.

Gildia skrytobójców była bardzo rygorystyczna.
Zakładam, że "bycie rygorystyczną" obejmuje wkuwanie tępym uczniom do głów takiej zasady: "Nie zasypiaj, kiedy jesteś na miejscu zlecenia i ofiara w każdej chwili może cię zabić"? Nie?
Nie, ich doktryna głosiła "Zawsze bądź chłodny i opanowany, nawet gdy ofiary przypierają Cię do ściany!" - w wiadomym celu, ale o tym nie mówiło się głośno.

Jeśli nie umiałeś wyłączyć swojego ciała by odpocząć, nie zdawałeś egzaminów.
Nie no, to świetnie, że się nauczył, ale może mógłby nie chwalić się tym TERAZ? Ach, no tak... Gary Stu.

Odprężył się powoli zasypiając. W tym momencie starszy poruszał rytmicznie głową. [A który to, przepraszam bardzo, jest, bo nic o tym nie zostało wspomniane?] Nie zauważył, że jego kochanek odpływa jednak nie z rozkoszy.
Odpłynął zniesmaczony brakiem przecinków. Zakładam, że i je Miles "wessał lekko".

Ośmielony polizał palce i wprowadził w niego.
Na smyczach - nie zapomniał także o kagańcach.

Nie było żadnej reakcji. Trochę podirytowany poruszył w nim gwałtownie ręką drażniąc jego prostatę by doprowadzić go do spełnienia [palcami tę prostatę "drażnił"?]. Nie potrzebował wiele czasu by poczuć w ustach ciepło jego nasienia. Uśmiechnął się połykając wszystko [włącznie z przecinkami].Oblizał palce, które z niego wyciągnął.
Może to jest na swój sposób podniecające, ale... Przed chwilą trzymał palce w odbycie innego faceta, a teraz... Echhh, za mało mi płacą...

Rozebrał się i ułożył ubranie na krześle.
-Teraz mój drogi zabójco pozwolę ci się ze mną pobawić.
- Najpierw pobawimy się w "przyczep osiołkowi ogon" z użyciem noża zamiast ogona, oraz "kto zrobi ładniejsze firanki z jelit drugiego"! Już się nie mogę doczekać!
Słuchaj, ostatnio to mój brat oglądał "Hanibala", a nie Ty...

W tym momencie zauważył, że ciemnowłosy śpi.
Coś dużo ostatnio tych miszczów percepcji w opkach się nazbierało, nie uważasz, Karenaj?
No, zgadzam się.

Zacisnął mocno palce w pięści.
Palce?
Na całą dłoń go stać nie było.

Uśmiech zszedł z jego ust.
-Ja się tu staram pokazać ci czym jest przyjemność [już nie czym jest miłość?]. Chcę ci ofiarować moje ciało a ty masz czelność zasypiać?!
Cóż. Zasnął. Mógłby cię jeszcze na przykład zabić - co lepsze? Ale w sumie, co ja tam wiem...
Ja też bym się wkurzyła. Chociaż nie - nigdy nie doprowadziłabym do tak dennej sytuacji...

Krzyknął. Złapał jeden z noży i rzucił w niego. Chłopak złapał go nie otwierając oczu. Nie budząc się nawet.
*syczy wyjątkowo nieprzyjemnie* No dobra, spójrzmy na to inaczej... Z kontekstu zdań można wywnioskować, że Miles sam złapał rzucony przez siebie nóż.

-Dante, Synu Śmierci jesteś na prawdę interesującym człowiekiem. Chciałem ci coś dać jednak wezmę to sobie od ciebie.
Uśmiechnął się wrednie po czym zaśmiał głośno. Wierzchem dłoni zasłonił usta.
-Czy to będzie gwałt czy może wzięcie po dobroci?
Co? On sam siebie o to pytał?
W sumie ofiara nie stawiała oporu, więc jaki gwałt? Nie sprzeciwiała się nawet. Z drugiej strony nigdy nasz skrytobójca się nie zgodził - więc taki dylemat jest nawet na miejscu...

Pochylił się nad nim całując namiętnie.
Jasne, każdy opkowy gwałciciel najpierw prowadzi ze swoją ofiarą grę wstępną. Tylko... dlaczego?
Czort wie.

Rozchylił jego nogi i wszedł w niego jednym pchnięciem. Jęknął czując ciasnotę jego ciała. Brak jakiegokolwiek przygotowania na ten jakże głęboki krok miał być karą za sen.
O. MÓJ. BORZE. o.o Czyżby ałtoreczka zdawała sobie sprawę z tego, że przed seksem analnym wypadałoby użyć lubrykant?! Karenaj, przygotuj medal...
Ale wiesz co mnie zastanawia? Jakim idiotą musiał być ten gość, by nie zabić śpiącego zabójcy?
Mnie też zaczęło to zastanawiać... Niemniej - witamy w blogasku.

Poruszał się w nim z początku powoli. Jego ciche jęki odbijały się od ścian pokoju i wracały do niego ze zdwojoną siłą.
To chyba tak nie działa? Ach, rozumiem - to na potrzebę romantyzmu chwili.

Przyspieszył nieco. Co rusz całował go to bawił się jego włosami. Uśmiechnął się lekko widząc jego spokojną twarz.
Przed chwilą go to niezmiernie irytowało. A to podobno kobieta zmienną jest...
Bo on normalnie uke był - przecież mówił, że chciał mu coś dać, a tak to jednak coś weźmie... Co prawda nie wiem, jaki to ma związek, ale ałtoreczki nad wyraz często utożsamiają zachowania kobiece z zachowaniami pasywów.

Zastanawiał sie dlaczego ojciec nasłał na niego tak młodego skrytobójcę. Może specjalnie by dać mu nową zabawkę? Zawsze dostawał to czego chciał.
Po tym zdaniu zgaduję, że nigdy nie zażyczył sobie przecinków. *patrzy na powyższy fragment z przekąsem*

W tej chwili pragnął ciepła ciała tego osobnika. Miles był synem z pierwszego małżeństwa Quartz'a co oznaczało, że po jego śmierci on otrzyma całą fortunę.
A to przypadkiem nie fakt, że był pierworodnym synem, o tym decydował? Syn pierworodny, a syn z pierwszego małżeństwa to jednak różnica...
I dlaczego całą fortunę? Istnieje coś takiego jak testament - chociaż w sumie zaczynam się zastanawiać w jakich to się czasach dzieje...

Jako najstarszy syn był najbardziej rozpuszczonym dzieckiem z całej rodziny, Nic dziwnego, że jego ojciec zechciał się go pozbyć.
Widzę, że gildia nieźle sobie poczyna - wnet zniknęła kolejna kropka!

Na początku przysyłam płotki, które nie umiały nawet trafić do jego domu.
Narrator włącza się do akcji. To trochę niepokojące.
Pytanie. W którym kraju przesyłanie płotków jest karane nasyłaniem na kogoś skrytobójcy?
To już prędzej powinieneś pytać o przesyłanie płotek. Wiesz, słyszałam kiedyś, że odcięte rybie głowy mogą zastąpić odciętą końską głowę...  I tak właściwie, to nie rozumiem komu te płotki narrator przesyłał... 

Tym razem zatrudnił profesjonalistę, który o zgrozo śpi sobie smacznie gdy ten się z nim kocha!
Zdanie to miało wyglądać fajnie - i nawet blisko było, by się udało! Szkoda tylko, że jest sprzeczne w głównej myśli.

Jego pchnięcia stały się bardziej chaotyczne.
Wcześniej planował każde co do milimetra.

Miarowy do tej pory oddech zmienił się w sapanie. Czując zbliżający się orgazm zaczął poruszać biodrami jeszcze szybciej wchodząc w niego tym samym jeszcze głębiej.
To wcale nie musi być równoważne. Wręcz, skoro szybciej poruszał biodrami, oznacza to, że zarówno szybciej wchodził, jak i wychodził. Tak więc o zwiększeniu głębokości ciężko tu mówić.

Po chwili doszedł krzycząc jego imię. Opadł ciężko na jego uśpione ciało.
Aha, bardzo romantyczne. Zastanawia mnie, jak ałtoreczka sobie to wyobrażała? Seks, seks, a potem nagle placek na kochanku? To niekoniecznie tak właśnie wygląda...
Ja się zastanawiam, skąd on zna jego imię, skoro dopiero teraz reflektuje się, że nie jest to "byle płotka, a profesjonalista".
A wiesz, że to dobre pytanie?

Nie było tak jak się spodziewał. Zaplanował sobie, że to on będzie tym.. Z resztą nie ważne.
Jeśli ałtoreczka myślała, że dając dodatkową spację wypełni pustkę po zaginionej kropce, to się myliła.
A kiedy on to sobie zaplanował? Chyba nie wiedział kogo i kiedy naśle na niego ojciec.

Zbliżenie z tym cudownym chłopakiem było wspaniałym przeżyciem.
Cudownym chłopakiem? Na serio? Gość, który najpierw przyszedł autora tych przemyśleń zabić, a potem zasnął sobie w trakcie seksu z nim, jest niby cudowny?
Właściwie, to jeszcze przed... A może nasz Miles jest Nekrofilem? Wiecie - nie lubił, jak coś tam mu się wierciło... Czy coś... Nie no - znowu sensu szukam.

Z trudem łapał oddech. Ostatkiem sił wyszedł z niego. Położył się obok uśmiechając lekko. Spojrzał na śpiącego chłopaka.
Który był chłopakiem. Tak, żeby nikt nie zapomniał.

-Dante.. Synu Śmierci.. Mógłbym zakochać się w twoim milczeniu...
Wielokropek!
Wow! Najwyraźniej ta kropka ostała się, reflektując, że nie ma zamiaru rozmnażać się z gildią, która przekazuje takie geny...


Szepnął zamykając oczy. Sen przyszedł nieproszony..
Za szybko się ucieszyłem...

1 komentarz:

asdf pisze...

Fak maj lajf... bałam się, że analizujecie jakiś mój tekst xD
dobry pomysł na bloga BTW.