niedziela, 8 kwietnia 2012

Wszystkiego Najlepszego!

Wszystkiego najlepszego z okazji świąt Wielkiej Nocy.
W imieniu swoim i J życzę Wam wspaniałych świąt, spokojnych i rodzinnych.
Życzymy smacznego jajka i mokrego dyngusa, oraz braku śniegu, który własnie sypie za moim oknem.
Życzymy też dobrych lektur, które nie znajdą się nigdy na indeksach analizatorskich.
Pozdrawiamy Was najserdeczniej!

sobota, 17 marca 2012

Dante (skryto)zabójca, czyli Kodeks ponad wszystko!

Witajcie, to już kolejna nasza analiza.
Pamiętacie zapowiedź czegoś "jeszcze gorszego" z poprzedniej notki? Niestety, nie przebrnęliśmy przez wspomniane opko, gdyż jest naprawdę niezwykle tragicznej natury. Ale nie martwcie się, nie porzucamy go!
Za to dzisiaj zeszliśmy na chwilę z tematyki blogaskowej - zajęliśmy się zjawiskiem, które boli nas jeszcze bardziej. DeviantArt - słyszał ktoś o tej stronie? Można znaleźć na niej naprawdę wiele dobrych prac, tak tekstowych, jak i graficznych. Niestety, z tymi tekstowymi jest coraz gorzej.
Dzisiaj mamy na celu aŁtoreczkę przeżywającą nieustanną depresję i żalącą się w dzienniku. Nie robi sobie też ona nic z oferowanej jej pomocy - a chciało jej pomóc wiele osób!
Poznęcamy się trochę nad jej autorską pracą o skrytobójcy imieniem Dante - choć oboje nie mamy bladego pojęcia, co przedrostek "skryto" tam robi.
Co więcej? Przekonajcie się o tym czytając!

Analizowali: J&Karenaj
adres: http://www.mayuthewriter.deviantart.com/gallery/

Dante biegł przez dachy uśpionego miasta.
Przez?! Jak ty to sobie wyobrażasz?
Mam nadzieję, że nie mnie pytałaś, bo serio nie mam pomysłu...

Sierp księżyca nadawał nocy odcień szarości i grozy.
Księżyc nadawał... ಠ_ಠ
...odcień grozy? ಠ_ಠ


O, ja wiem, ja wiem! Bo to taki księżyc był!
Stara praca J

o.O Skąd Ty to masz?!

Młody mężczyzna przystanął na chwilę by na niego spojrzeć.
Na odcień grozy?
Bo wiesz, odcień grozy to tak rzadkie zjawisko, że nawet ludzie chodzący przez dachy przystają, by na nie spojrzeć.

Odebrał odpowiednie wykształcenie by wiedzieć, że następnego dnia będzie nów.
To jest opowiadanie o uczniu gildii skrytobójców, tak? To, przepraszam bardzo, uczą tam takich rzeczy?
W sumie, czemu nie? Akcja w terenie i tak dalej - raczej to jest w porządku...
Jeśli chodzi o wiedzę dla wiedzy, to oczywiście. Niemniej, nie wiem jak i kiedy ma się ta wiedza przydać w praktyce. Przecież skrytobójcy raczej nie polują na wilkołaki, żeby faza księżyca miała jakieś szczególne znaczenie. Chyba...
Raczej chodzi o kalendarz - zgubisz się Bór Wie Gdzie, to przynajmniej wiesz, ile czasu mija. Poza tym nie wyobrażam sobie skrytobójcy pracującego podczas pełni, gdy jest bardzo jasno - za to w nowiu jak najbardziej. No dobra - nie wyobrażam sobie początkującego skrytobójcy, bo Ci raczej pod osłoną ciemności pracują.

Wzruszył ramionami i przeskoczył na następny budynek.
Gdzieś w dole w barach tętniło życie. Jednak nie tak przyjazne jakby się mogło wydawać.
Przyjazne, nie przyjazne... No nie wiem - niby niepoprawne jakoś nie jest, ale w oczy kole jako zdanie.

Znalazł się w dzielnicy miasta, z której pochodzili mordercy, gwałciciele i inne męty jakie nosiła ziemia.
Jak rozumiem, wszystkie typy spod ciemnej gwiazdy (z całego świata, sic!) pochodziły z tej dzielnicy.

Ktoś krzyknął, słychać też było trzask tłuczonej butelki, gdzieś upadło ciało..
Gdzieś upadła trzecia kropka z wielokropka. A tak na serio - będąc na szczycie budynku słyszeć upadające ciało? O rly? Tego też uczą w gildiach skrytobójców?
Bo to orcze ciało było!
No tak. To wieele wyjaśnia.

Oddychając powietrzem przesiąkniętym nienawiścią wypełnionym krwią
No sorry, ale nie. Gdyby to powietrze było wypełnione krwią, to krew owa zaległaby w płucach naszego bohatera i na tym by się opko skończyło. Dziękujemy.

i tanimi perfumami
Wiecie, tak się zastanawiam... Skoro powietrze było przesiąknięte krwią, to jak, droga aŁtorko, tanie perfumy miały by się przebić przez ten SMRÓD?
To da się oddychać perfumami? o.O No bo w końcu to jeden ze sposobów, na które można to zdanie rozumieć.

udał się w wyznaczone przez klienta miejsce. Tylko pozornie przybył pierwszy.
A jak można przybyć na miejsce niepozornie jako pierwszy?


Lekki podmuch wiatru spowodował zaburzenie w wszechobecnym zapachu uliczki.
Skoro to był zapach ULICZKI, to raczej nie był WSZECHOBECNY.
Mnie raczej zastanawia, jak lekki podmuch mógł spowodować zaburzenie zapachu czegokolwiek? Zwłaszcza tak silnego, bo przecież utleniona krew - nie da się ukryć - śmierdzi nieźle.

-Witam szanownego klienta.
Powiedział do pustki.
Ech, widzę, że kryzys dotknął i gildię, skoro mają klientów o tak BOGATYM wnętrzu.
Czeeepiasz się.
Oj tam, oj tam ^^

Początkowo odpowiedziała mu cisza, po chwili poczuł uścisk na ramieniu.
-Zbyt łatwo dajesz się podejść, chłopcze.
Odezwał się męski głos w ciemności.
Zastanawia mnie ten zapis. Wedle niego, ktoś powiedział "Zbyt łatwo dajesz się podejść, chłopcze", po czym z ciemności odezwał się męski głos.
Jest napisane jak wół, że mu cisza odpowiedziała : P A cisza to, jak powszechnie wiadomo, rodzaj żeński.

-Po co robić unik, skoro mój rozmówca jest nieuzbrojony?
-.- Może na przykład dlatego, że jakby Ci, drogi Gary Stu, tak kolokwialnie mówiąc zajebał w potylicę z pięści, to fakt jego rzekomego nieuzbrojenia (z którego to sprawy zdawać sobie nie miałeś prawa, skoro klienta nie widziałeś) nie sprawiłby żadnej różnicy. Serio.

chłopak rzucił na dach trzy sztylety.
I aŁtoreczka naprawdę myśli, że by doleciały?
Rzucone sztylety razem z sobą porwały wielką literę z początku zdania.

Były zapewne własnością owej osoby.
Pogubiłam się. Której?
Ej, ej, ej. Skoro je miał i nie należały do niego, to wnioskujemy, że ukradł je rozmówcy. Więc skąd wątpliwości?
Jakoś mnie to nie przekonuje... ale skoro tak, to wtedy wiedza o nieuzbrojeniu klienta ma pewne podłoże.
Powiedzmy, bo w pewnym sensie zagina czasoprzestrzeń. Kiedy niby miał mu je ukraść?
Nie wiem, to Gary Stu - on potrafi.

-Przejdźmy do interesów. Podaj mi swój numer. Chcę się upewnić czy jesteś tym, którego wybrałem.
-081
-Dante? To nie jest twoje prawdziwe imię, prawda?
- Nie, wiesz, podam ci swoje prawdziwe imię. W końcu jestem tylko skrytobójcą, nie?

-Obawiam się, je tak. Takich jak ja jest więcej.
Cóż za egzotyczną i niebezpieczną potrawą jest "tak"? Musi być niezwykle śmiercionośna, skoro obawia się jej więcej osób, niż tylko nasz boCHater!
Dodam jeszcze, że ten, kto zjadł "tak", zeżarł też narratora. Postawmy mu znicz: [*] 

-Tak.. Słyszałem o dzieciach gildii.
Tsaa, dzieciach gildii... Chyba nawet wiem, z kim się rozmnażała - pewnie z tymi nieobecnymi w wielokropkach trzecimi kropkami.
A co ma "tak" do dzieci gildii? ;)
A tak na poważnie to czym są "dzieci gildii" i czemu - skoro to nazwa własna, jak wnioskuję - nie jest zapisana z wielkiej litery?

-Na czym więc polega zadanie?
- Masz pobiec do sklepu po seler i ziemniaki. Jak zdążysz w pięć minut, dostaniesz większy napiwek.
Jesteś skrytobójcą - proszę, nie rób z siebie idioty.

-Musisz usunąć pewną osobę. [ *delete* ] Nie jest ona wpisana do rejestru ale za to zapłacę podwójnie.
Jaki rejestr, jakie podwójnie?
Skoro klienci za osoby, których w rejestrze [czymkolwiek by ów nie był] nie ma płacą podwójnie, to na kija pana cały ten rejestr?!

Chłopak milczał. Spodziewał się, że może to być kobieta.
Na jakiej podstawie..?
Nie była w rejestrze!
: O! Seksizm się szerzy. To wina tej dzielnicy, ewentualnie tanich perfum - ja Wam to mówię.

Nino wszystko nie lubił tego robić damom.
Kim jest Nino?
Multiplikacja postaci? ZNOWU? I'm sick of that shit...

 Cały dzień potem chodził jak struty.
-Proszę o dane klientki oraz pana nazwisko i stawkę. Kodeks tego wymaga.
Wait, what? To ta pani miała być w końcu jego ofiarą, czy klientką? A może to tylko ów klient ma rozdwojenie jaźni..?
Mnie tam zastanawia, po co spełniać wymogi kodeksu, skoro chwilę wcześniej żeby go obejść - jak wynika z kontekstu - klient miał zapłacić podwójną stawkę.

-Wszystko znajduje się tutaj.
Podał mu kartkę.
-Po zakończeniu pracy proszę o przybycie tu. Pieniądze zostaną przelane na konto. Żegnam.
Ech? Facet zamierzał czekać tu cały czas [przypomnijmy: w jakiejś małej, śmierdzącej uliczce, znajdującej się w bardzo niebezpiecznej dzielnicy]? W końcu nie mógł wiedzieć, kiedy Dante wykona zlecenie...

Miles Quartz
St. Victoria Street 135
10 mln dolarów

Westchnął, schował papier do kieszeni i pobiegł w kierunku budynku gildii.
xD Nie, na serio? Gildia skrytobójców miała własny budynek? Może jeszcze w centrum miasta?
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że musiała być jawna, nie ukryta, etc. - wnioskując, że od tak sobie do niej pobiegł.

Po drodze przypomniał sobie swoje szkolenie. Prawie 18 lat temu jego matka zostawiła go na progu gildii skrytobójców. Była to dobrze płatna praca, dobra dla chłopców.
Zostawianie dzieci było dobrą pracą?! Dla chłopców?!
Chyba przestałem to rozumieć...

Przecież jaka przyszłość może go czekać jeśli zostanie z matką dziwką i ojcem alkoholikiem?
Matką - dziwką? To skąd wiedziała kto jest ojcem?
Może po prostu wszyscy jej klienci byli alkoholikami?

Gildia stała się jego domem i rodziną.
Pytanie... Mowa o gildii jako o ludziach do niej należących, czy jako o budynku, w którym znajdowała się jej siedziba? Jeśli to pierwsze - czemu mieszkał w swojej rodzinie? A jeśli drugie - musiał być więc naprawdę samotny...

Powoli zabijała w nim uczucia.
No wiesz, w końcu to gildia skrytobójców.

Takie było jej prawo.
*facedesk* Wszak to prawomocna gildia była...

Zrobić z tych dzieci maszyny do zabijania.
Maszyny do zabijania uczuć?

W wieku pięciu lat mały Dante odnalazł swoich rodziców i zabił ich.
O, serio? Znając życie, to widząc zanoszącego się na nich pięciolatka, po prostu umarli ze śmiechu.

Z domu wziął jakieś drobne jako zapłatę za nich.
Zabił swoich rodziców, okradł ich, po czym stwierdził, że te "drobne" są zapłatą za ich zabójstwo, którą zapłacili oni sami? No, nie widzę innej możliwości.

Zostawił też pokwitowanie- zgodnie z kodeksem.
Martwi rodzice pewnie byli bardzo zadowoleni, że ich pięcioletni synek tak przestrzega kodeksu gildii skrytobójców.
Pokwitowanie:
Zlecenie: Zabójstwo rodziców, sztuk: 2 (słownie: dwa)
Wykonujący: Pięcioletni syn-skrytobójca
Zapłata: Jakieś drobne.

Po kilku latach stał się najlepszy wśród nowicjuszy.
Czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach nazwałby pięcioletniego, sukcesywnego zabójcę nowicjuszem? Pomijając fakt, że to nie ma racji bytu.

Ilość zleceń jakie dostawał przekraczała liczbę wszystkich jakie brało na siebie całe grono profesorskie.
Jassssne. Ale wiadomo, co Gary Stu, to Gary Stu. Ewentualnie, biorąc pod uwagę różnicę w czasownikach, to on DOSTAWAŁ więcej zleceń, bo był idiotą, który nie ma wyczucia własnych sił i nie wie, że skrytobójca powinien być nierozpoznawalny, a "grono profesorskie" BRAŁO NA SIEBIE tyle, ile wiedziało, że będzie w stanie unieść i zachować przy tym własne bezpieczeństwo. Czyli jednak był nowicjuszem.

Dostał przydomek "Syn Śmierci".
Ach, ten mHrock.
Ach, te oryginalne przydomki.

Wszyscy chcieli by to właśnie on dla nich pracował.
Serio? Gość, który nie ukończył 16 lat, wzbudzał zaufanie ludzi chcących czyjejś śmierci? A gdzie strach, że morderca obejrzy się, dajmy na to, na biust jakiejś panienki i straci czujność, albo ofiara przekupi go nowym modelem playstation?

Każdy chciał przecież zatrudniać najlepszego.
Najlepszy = najdroższy. Jesteś pewna, droga aŁtoreczko, że każdy chciał go zatrudnić? Z drugiej strony - chcieć mógł, ale zapewne niewielu byłoby na to stać.


Strojąc przed bramą do świata skrytobójstw,
What? A co, w drzwiach był jakiś portal?
Noo, bo skrytobójcy byli tak zajebiaszczy, że ich gildia nie mieściła się w tym samym uniwersum, co świat zwykłych śmiertelników.
W sumie, biorąc pod uwagę, że boCHaterowi - po pełnym pochwał życiu, w którym był zawsze najlepszy - ego musiało urosnąć do rozmiarów VY Canis Majoris, mogli się tak po prostu nie pomieścić.
Ej, ale patrz i na to - on przed tą bramą się stroił, znaczy się, o imidż musiał dbać.
Wiadomo. Nie będzie zabijał jak jakiś łachmyta!

spojrzał jeszcze raz na zlecenie.
Chyba na kartkę. Wszak miał na niej jedynie dane osobowe ofiary i obiecaną kwotę, więc zleceniem jako-takim nazwać się tego nie da.
Bo on patrzył na zlecenie! Był przecież z innego świata [a przynajmniej pomieszkiwał w nim jedną nogą...], a tam można patrzeć na pojęcia abstrakcyjne.

Ulica świętej Wiktorii była najbogatszą ulicą miasta. Sprawdził swój ekwipunek, poprawił czarny płaszcz i pobiegł na spotkanie z klientem.
Aha, czyli podbiegł pod dom ofiary, po czym wrócił do klienta? Mówiłem, że dzieciak stchórzy.

Bez problemu dostał się pod wskazany adres.
A skąd miał adres klienta? Chyba zacząłem się gubić. Kodeks to obejmuje?
Dobra, a tak na serio - jak można używać słowa "klient" jednocześnie jako określenie zleceniodawcy i ofiary zabójstwa?!

Przyjrzał się budynkowi z uwagą. Zastanawiał się jakim cudem osoba tyle warta nie ma nawet psa by ją bronić..
Ja wiem, co ją broni - to pewnie ta kropka uciekła specjalnie, żeby wspomóc klienta/ofiarę (serio nie wiem...) w tej trudnej sytuacji. No, albo gildia miała chcicę i to do niej pobiegła.

Odmierzył kilka metrów linki, zaczepił kotwiczkę i rzucił by zaczepiła się o parapet.
O PARAPET? NAPRAWDĘ? Faktycznie, jaki on jest SUBTELNY - w końcu wbicie czegoś i, w konsekwencji, rozwalenie danego parapetu [ew. zrobienie w nim dziury], wcale nie narobi hałasu, który wcale nie obudzi ofiary (albo klienta. Fuck this!). Zabójca doskonały -.-
W końcu Syn Śmierci - może pragnie dołączyć do rodziców?
Syn Śmierci - biorąc pod uwagę, że jego matka była dziwką - kojarzy mi się niestety tylko i wyłącznie z wirusem HIV.

Z jego obliczeń wynikało, że to właśnie tam znajduje się szanowny pan Quartz.
O kurde!!! Faktycznie klient. O.O Zastanawia mnie, czy to ja zgłupiałem, czy aŁtorka. Z innej beczki... Ja tam matematykę lubię, ale jak obliczyć, że ktoś gdzieś jest? >.> To chyba jakiś wyższy poziom zaawansowania.

Delikatnie podważył okno.
CO zrobił?
Definicje słowa "podważyć":

  1. «unieść czymś coś od spodu, np. drzwi, wieko, chcąc je otworzyć» 
  2. «osłabić czyjąś powagę, czyjś autorytet itp., podać w wątpliwość to, co uchodzi za pewnik» 
Biorąc pod uwagę, jak w obecnych czasach zbudowane są okna, jest to niemożliwe. Przynajmniej w tych znanych rodzajach okien - może opkowe ofiary skrytobójców miały jakieś bardziej zajebiste, czy coś.
Ewentualnie, może bohater podważył fakt istnienia okna, na co ono z oburzenia aż się otworzyło?


Wśliznął się do pokoju. Jego oczy dawno już były przyzwyczajone do ciemności.
Tak, to zaskakujący fakt, wart odnotowania - zwłaszcza biorąc pod uwagę, że, jak mniemam, wykonywał zlecenie w nocy.

Po cichu podszedł do łóżka. Nie mylił się. Znajdował się w jego sypialni.
Kurna, wtf. Co się tutaj w ogóle dzieje?! Bo w końcu ofiarą miała być kobieta, potem szedł do klienta, a za chwilę znowu okaże się, że to ów klient jest ofiarą! What?! *zwija się w Kątku i skomli*

Już miał zadać cios gdy usłyszał za sobą klaskanie. Obrócił się gwałtownie.
-Gratuluję dedukcji.
Co?
Co?

Powiedział młody mężczyzna o kasztanowych włosach zapalając światło.
Znowu wyszło tak, że ów mężczyzna odezwał się po tym, gdy ktoś wypowiedział zdanie "Gratuluję dedukcji"...

-Żaden z waszych nigdy nie trafił do mojego pokoju od razu. Brawo.
Co? Czy on naprawdę nasłał boCHatera na samego siebie?

Dante spojrzał na niego oczami bez wyrazu. Podszedł bliżej.
Proponuję słownik. W nim jest dużo wyrazów.
A tak na serio - przydałby się aŁtoreczce. Z wielu powodów...

-Jak pan zapewne wie mam na pana zlecenie. Zgodnie z regulaminem może pan poznać zleceniodawcę oraz cenę jaka została wyznaczona za pana śmierć. Może pan również wybrać broń jaką pana zabiję.
SKRYTObójca.
SKRYTOkodeks.
Czy aŁtoreczka naprawdę nie pojmuje różnicy pomiędzy zabójcą a skrytobójcą?
No i, jeszcze kilka linijek temu, aŁtoreczka pisała, że Dante chce zadać cios:

Znajdował się w jego sypialni. Już miał zadać cios gdy usłyszał za sobą klaskanie.
Skąd więc ten cały regulamin? Chce zachować twarz?

Mężczyzna zaśmiał się. Zbliżył się do chłopaka patrząc z uśmiechem w jego ciemne oczy.
-Dante.. Synu Śmierci.. Rzeczywiście jesteś najlepszy..
- Jesteś tak zajebisty, że aż mi ostatnie kropki z wielokropków pouciekały.
- Jesteś tak zajebisty, że aż wszyscy cię znają -.-
Btw., bo to zboczone kropki były! Do gildii się szarpały.

Położył mu dłoń na ramieniu.
Zimną! 
J!
Tak tylko wnioskuję. Po poprzednim blogasku.

-Mój ojciec.. Jaką cenę wyznaczył?
To cię tatuś kocha...
Naprawdę powalona dzielnica - tutaj dzieci zabijają rodziców, tu rodzice dzieci... Jedno pytanie - NA KIJ? Bez tego nie byłoby tak trÓ mroHnie?

-10 milionów.
Odpowiedział bez emocji.
-To się staruszek szarpnął..
Faktycznie, szarpnął, jednak trochę bez rozsądku. Banki kontrolują tak wielkie przelewy, więc sprawa szybko trafiłaby na policję i Dante "Syn Śmierci" zdechłby w więzieniu.
Dante, jak Dante - co na to Kodeks? Przecież to całą gildię demaskowało. Ale zaraz, o czym my tu? Gildia w innym wymiarze była!
Ano właśnie! Miała całą armię broniących ją kropek! Coś się z nimi musiało później dziać...

Mruknął po czym delikatnie objął chłopaka w czerni.
Ach, to ma sens. W końcu Dante wcale nie musiał mieć sztyletu, który za chwilę wbije mu w plecy - był wszak jedynie najlepszym skrytobójcą.

-Nie zabijesz mnie, prawda? Nie mógłbyś zabić tak słodkiej istoty jak ja.
Tak, skrytobójca. Z pewnością każdy normalny skrytobójca przejąłby się czymś takim jak słodycz ofiary...

-Nie zabijam jeśli nie dostanę za to wynagrodzenia. Takie jest prawo.
Taak, chcę zobaczyć jakie państwo (czy tam miasto) ma ustawę na temat zabijania za pieniądze. -.-
Za zabijanie za darmo idzie się do więzienia.
Po zastanowieniu... Coś w tym jest...
Tak myślę - to chyba znowu o Kodeks chodziło. Tylko czemu za darmo zabić nie może? No i - przecież obietnicę zapłaty już dostał, nie?

Cały czas stał w bezruchu.
-Nawet jeśli zapłacę ci za moje życie? Mogę dać ci o wiele więcej.
Delikatnie musnął wargami jego policzek.
Nie ma to jak suPtelne sugestie... Nie rozumiem też motywu biseksualnego skrytobójcy. Ofiara mogła w końcu ryzykować, że zarywa do hetero homofoba, który za tego typu zaloty zabije ją szybciej i bez "przywilejów".

-Cena została już ustalona. Nic nie może jej zmienić. Oczywiście byłą to cena za pańską śmierć.
-Dante, Synu Śmierci czy jest coś co zmieni twoje zdanie?
-Tak. Pańskie samobójstwo. wtedy zlecenie zostanie anulowane.
Ech, tak, to ma wiele sensu.
Swoją drogą, czy skoro jest to skrytobójca, któremu się płaci za zlecenie, to czy nie powinien przyjąć większej stawki?
Człowiek, dla którego kodeks był ważniejszy od rodziców? Tak myślisz?
No cóż...

Miles przylgnął do niego mocniej.
-Może nie masz ludzkich uczuć ale ja cię ich nauczę..
Uczuć nie da się nauczyć. Za to interpunkcji - a i owszem!

Powiedział po czym dalej wtulony w niego powoli przemieszczał się w stronę łóżka.
Prowadził go do łóżka? Dobra, to jest opko yaoi. Zapomnieliśmy o tym wspomnieć, tak?

-Wiem o was wiele.
O skrytobójcach nie powinien, tak na dobrą sprawę, wiedzieć NIKT NIC. No, oprócz tego, że istnieją i jak się z nimi skontaktować.W końcu skądś ten prefix "skryto" mają.
Mówiłam coś o odróżnianiu zabójców od skrytobójców, co nie?
A zauważyłaś, że "skrytobójca" w opku może być zwykłym zabójcą, a nazywany jest tak, bo to bardziej cool?
Wiem, wiem, Ałtoreczka nie wie... A może wie?

Szepnął popychając go na pościel.
-Cios.. Śmiertelny cios ma być jeden, precyzyjny. Żadnych ran powierzchownych.
Uśmiechnął się wrednie całując go w usta.
Taaak, wredota wypływa z tej wypowiedzi każdym możliwym wyjściem (czy tam wejściem. W końcu to opko yaoi...).


-Nauczę cię kochać..
O tak, bardzo obrazowo.

Dante leżał obojętny.
Zastanawia mnie, jak by wyglądał, gdyby leżał przejęty. Para by mu z uszu leciała?
J...

Wielu przed nim próbowało tej sztuczki.
Przed nim - czyli przed Dante, mam rozumieć?
No, wielu próbowało sztuczki bycia obojętnym. Jak bardzo skomplikowana by ona nie była...

Ich zwłoki były potem rozwleczone po całym mieście.
A podobno to bezmyślność zabija, a nie obojętność.

Dawno jednak nie odwiedzał Cór Nocy
Wut? "Córka Nocy" kojarzy mi się jedynie z książką. To już przynajmniej wiemy, że w tym innym świecie mieszkały wampiry, a to ciekawa informacja.
Jak dla mnie, "Córa Nocy" w założeniu miała być synonimem "prostytutki" - tylko po co, skoro na samym początku użyto już słowa dziwka? Elitarna grupa?
Tak, taka bez HIVa.

by dać upust instynktom.
Instynktom wampira? Piciu krwi?
J!

Może tym razem zbytnio go nie zmasakruje..
Od kiedy to skrytobójcy MASAKRUJĄ? Kto to widział skrytobójcę, który wbiega z tasakiem do pokoju i chwilę później robi sobie firanki z flaków ofiary?
Nawet wtargnięcie do czyjegoś pokoju w nocy i zabicie go przez sen, jest bardzo mało skrytobójcze. Abstrahując od faktu, że ten tu, lichy skrytobójca i tak obudziłby ofiarę, by zapoznać ją z kodeksem -.-
Cóż, aŁtoreczka najwyraźniej nie wie, czym różni się takie zabójstwo:
Obrazek stąd.


Od takiego:
Obrazek stąd.
Z uwagą czekał na wydarzenia. Mężczyzna powoli zaczął go rozbierać. Ściągnął z niego płaszcz i rzucił na podłogę. Broń w nim ukryta zabrzęczała.
-Ile ty tam tego nosisz?
Mnie też to zadziwia. Dla skrytobójcy nadmiar broni to tylko niepotrzebny balast.
A tam, on był Synem Śmierci! Więc im więcej Narzędzi Śmierci nosił przy sobie tym większe było prawdopodobieństwo, że podczas skakania z dachu na dach spadnie i się na nie nadzieje.
... miałam tu coś napisać, ale w sumie to wystarczający komentarz.

Zdziwił się. Chłopak nie odpowiadał. Fakt, że pozbyto go
Co? Kiedy się pozbyto naszego bohatera? Został spacyfikowany przez rzucenie na łóżko?

większości sztyletów, noży i strzałek nie oznaczał, że był bezbronny.
Aha, to nagle nieuzbrojony człowiek jednak może być groźny?
Nie człowiek, jeno skrytobójca!
Nie człowiek, jeno wampir, chciałaś powiedzieć.
W sumie... Akasha bez broni była baaardzo groźna.

W każdej chwili mógł go zabić.
Kto kogo?

Sam nie wiedział dlaczego jeszcze tego nie zrobił.
Bo kodeks!

Miles ściągał już z niego czarną bluzę. Na rękach zalśniły ostrza. Odpiął je sprawnie jakby robił to setki razy, Rzucił je w kąt.
;( Biedny Kątek, ostrzami go potraktowali. 

Zauważył blizny ja jego klatce piersiowej i ramionach, Były to pozostałości po treningach i szkoleniu.
Ale czym były "blizny ja"? - specjalne blizny, które świadczyły, że ukończył trening i szkolenie?
A ta wielka litera z dupy wzięta to, przepraszam bardzo, co? Na scenę yaoi chciała popatrzeć? -.-
Nie! To kropka poszła się rozmnażać z gildią i przecinek musiał ją zastąpić.

Przejechał po nich językiem zostawiając gdzieniegdzie znaki po pocałunkach.
Przejechał PO NICH językiem zostawiając znaki GDZIENIEGDZIE?
Ale czekaj, czekaj, czekaj. Przejechał językiem po treningach i szkoleniu (jednym - to bardzo ważne!)?

Zębami przygryzał jego sutek.
Kurna, co one z tym mają? Przecież to boli.
No dobra - to czasami jest podniecające, ale żeby tak na wstępie?

Jedną dłoń wplótł w jego czarne, długie włosy drugą natomiast rozpinał jego spodnie.
Powiem Wam, drodzy Czytelnicy, że z ciekawości aż przetestowaliśmy pozycję "Na Syna Śmierci". Nie polecam. Ciężka do wykonania pod względem technicznym.
Niby możliwa, ale nie jestem pewna czy normalny człowiek próbowałby klęczeć w tak chybotliwym położeniu nad mężczyzną, który poprzysiągł mu śmierć...

Oderwał się od jego umięśnionego ciała i szybkim ruchem pozbył go tej części garderoby.
Umięśnionego ciała się pozbył?
Ciało jest częścią garderoby? x.X W sumie, dla metamorfomagów z Harry'ego Pottera to może i tak. Ale tutaj? Czyżby kolejna "wymiana międzyuniwersowa"?
A może to Izaya z poprzedniej analizy się zabłąkał? W ubranie tym razem się zmienił.
- Hej chłopaki! Nie przejmujcie się mną i kontynuujcie. Po prostu pomyliłem światy...

Zostawił jednak na nim bieliznę.
-Czy ty zawsze ubierasz się całkowicie na czarno?
Tak, bo na przykład jest SKRYTOBÓJCĄ pracującym w NOCY?!
Nie, po prostu dalej ma żałobę po rodzicach.

Znowu odpowiedziała mu cisza. Młody mężczyzna położył się na nim wplatając palce w jego włosy.
-Na wiele mi pozwalasz, młody zabójco.
Co jest bardzo głupie i zupełnie niepasujące do "najlepszego skrytobójcy". Był taki pro i uber, że nie musiał się obawiać podstępów, bo żadne noże nie mogły przebić aury jego zajebistości?
Nie, był tak wspaniałym ciachem, że nikt nie mógł oprzeć się chęci zgwałcenia go! Tyłek stalowy miał i tyle!
Miał coś wspólnego z Deidarą z tej analizy?


Pocałował go w usta starając się je rozchylić.
Staram się to sobie wyobrazić, ale póki co w mojej głowie rozbrzmiewa tylko głuche: "Na kij?! Na kij?!".

Gdy mu się to udało delikatnie wsunął do nich język. Bawił się tak przez chwilę po czym złapał go za kroczę ostrożnie ściskając. Spodziewał się choćby jęku lecz twarz młodzieńca nie prezentowała żadnych uczuć.
Oooczywiiiiście. Uczucia są dla frajerów, wiadomo to nie od dziś. Zastanawia mnie, jaki trening potrafił zabić nawet buzujące, młodzieńcze hormony?


Pocałunkami schodził coraz niżej. Wsunął dłoń w jego bokserki masując jego męskość.
Tak, żeby nie było wątpliwości, że niby wsunął rękę w jego bokserki, po czym zaczął dotykać własnego penisa.

Przełykając głośno ślinę rozebrał go do końca. Wziął jego penisa do ust ssąc lekko. Czuł jak powoli twardnieje. Uśmiechając się kontynuował czynność.
Czucia?
Ja bym raczej zapytała - kiedy przestał. No chyba, że jego podzielność uwagi jest gorsza niż twoja...
A to naprawdę nie lada osiągnięcie by było.

Ugniatał jego jądra bawiąc się nimi.
U-Ugniatał? *stara się to sobie wyobrazić, ale zamiast tego przełyka tylko ślinę i chowa się w Kątku*

Starał się sprawić mu jak najwięcej przyjemności jednak zapomniał, że zgniecione jądra mało komu się do czegokolwiek przydają chłopak leżał cicho. Dante zamknął oczy ziewając przeciągle. Takie pieszczoty nie robiły na nim wrażenia.
To jakie robiły? Przy użyciu, dajmy na to, młota pneumatycznego?
Sado-maso? Był Synem Śmierci, więc czemu nie? Nie wszystkich podniecają "standardowe zagrania".
Z drugiej strony - może po prostu w międzyczasie zemdlał z bólu?

Ułożył się za to wygodnie na łóżku. Od kilku tygodni nie miał kiedy się porządnie wyspać.
No nie mówcie mi, że on teraz...
Tak, on właśnie teraz pójdzie lulu.

Cały czas napływały nowe zlecenia.. Doszedł do wniosku, że niech jego klient zrobi to co zechce a on się w tym czasie prześpi.
To w ogóle możliwe?
Nie, serio? Moim zdaniem już zasłużył na to, by zostać zabitym - przez tę żałosną ignorancję i głupotę.

Gildia skrytobójców była bardzo rygorystyczna.
Zakładam, że "bycie rygorystyczną" obejmuje wkuwanie tępym uczniom do głów takiej zasady: "Nie zasypiaj, kiedy jesteś na miejscu zlecenia i ofiara w każdej chwili może cię zabić"? Nie?
Nie, ich doktryna głosiła "Zawsze bądź chłodny i opanowany, nawet gdy ofiary przypierają Cię do ściany!" - w wiadomym celu, ale o tym nie mówiło się głośno.

Jeśli nie umiałeś wyłączyć swojego ciała by odpocząć, nie zdawałeś egzaminów.
Nie no, to świetnie, że się nauczył, ale może mógłby nie chwalić się tym TERAZ? Ach, no tak... Gary Stu.

Odprężył się powoli zasypiając. W tym momencie starszy poruszał rytmicznie głową. [A który to, przepraszam bardzo, jest, bo nic o tym nie zostało wspomniane?] Nie zauważył, że jego kochanek odpływa jednak nie z rozkoszy.
Odpłynął zniesmaczony brakiem przecinków. Zakładam, że i je Miles "wessał lekko".

Ośmielony polizał palce i wprowadził w niego.
Na smyczach - nie zapomniał także o kagańcach.

Nie było żadnej reakcji. Trochę podirytowany poruszył w nim gwałtownie ręką drażniąc jego prostatę by doprowadzić go do spełnienia [palcami tę prostatę "drażnił"?]. Nie potrzebował wiele czasu by poczuć w ustach ciepło jego nasienia. Uśmiechnął się połykając wszystko [włącznie z przecinkami].Oblizał palce, które z niego wyciągnął.
Może to jest na swój sposób podniecające, ale... Przed chwilą trzymał palce w odbycie innego faceta, a teraz... Echhh, za mało mi płacą...

Rozebrał się i ułożył ubranie na krześle.
-Teraz mój drogi zabójco pozwolę ci się ze mną pobawić.
- Najpierw pobawimy się w "przyczep osiołkowi ogon" z użyciem noża zamiast ogona, oraz "kto zrobi ładniejsze firanki z jelit drugiego"! Już się nie mogę doczekać!
Słuchaj, ostatnio to mój brat oglądał "Hanibala", a nie Ty...

W tym momencie zauważył, że ciemnowłosy śpi.
Coś dużo ostatnio tych miszczów percepcji w opkach się nazbierało, nie uważasz, Karenaj?
No, zgadzam się.

Zacisnął mocno palce w pięści.
Palce?
Na całą dłoń go stać nie było.

Uśmiech zszedł z jego ust.
-Ja się tu staram pokazać ci czym jest przyjemność [już nie czym jest miłość?]. Chcę ci ofiarować moje ciało a ty masz czelność zasypiać?!
Cóż. Zasnął. Mógłby cię jeszcze na przykład zabić - co lepsze? Ale w sumie, co ja tam wiem...
Ja też bym się wkurzyła. Chociaż nie - nigdy nie doprowadziłabym do tak dennej sytuacji...

Krzyknął. Złapał jeden z noży i rzucił w niego. Chłopak złapał go nie otwierając oczu. Nie budząc się nawet.
*syczy wyjątkowo nieprzyjemnie* No dobra, spójrzmy na to inaczej... Z kontekstu zdań można wywnioskować, że Miles sam złapał rzucony przez siebie nóż.

-Dante, Synu Śmierci jesteś na prawdę interesującym człowiekiem. Chciałem ci coś dać jednak wezmę to sobie od ciebie.
Uśmiechnął się wrednie po czym zaśmiał głośno. Wierzchem dłoni zasłonił usta.
-Czy to będzie gwałt czy może wzięcie po dobroci?
Co? On sam siebie o to pytał?
W sumie ofiara nie stawiała oporu, więc jaki gwałt? Nie sprzeciwiała się nawet. Z drugiej strony nigdy nasz skrytobójca się nie zgodził - więc taki dylemat jest nawet na miejscu...

Pochylił się nad nim całując namiętnie.
Jasne, każdy opkowy gwałciciel najpierw prowadzi ze swoją ofiarą grę wstępną. Tylko... dlaczego?
Czort wie.

Rozchylił jego nogi i wszedł w niego jednym pchnięciem. Jęknął czując ciasnotę jego ciała. Brak jakiegokolwiek przygotowania na ten jakże głęboki krok miał być karą za sen.
O. MÓJ. BORZE. o.o Czyżby ałtoreczka zdawała sobie sprawę z tego, że przed seksem analnym wypadałoby użyć lubrykant?! Karenaj, przygotuj medal...
Ale wiesz co mnie zastanawia? Jakim idiotą musiał być ten gość, by nie zabić śpiącego zabójcy?
Mnie też zaczęło to zastanawiać... Niemniej - witamy w blogasku.

Poruszał się w nim z początku powoli. Jego ciche jęki odbijały się od ścian pokoju i wracały do niego ze zdwojoną siłą.
To chyba tak nie działa? Ach, rozumiem - to na potrzebę romantyzmu chwili.

Przyspieszył nieco. Co rusz całował go to bawił się jego włosami. Uśmiechnął się lekko widząc jego spokojną twarz.
Przed chwilą go to niezmiernie irytowało. A to podobno kobieta zmienną jest...
Bo on normalnie uke był - przecież mówił, że chciał mu coś dać, a tak to jednak coś weźmie... Co prawda nie wiem, jaki to ma związek, ale ałtoreczki nad wyraz często utożsamiają zachowania kobiece z zachowaniami pasywów.

Zastanawiał sie dlaczego ojciec nasłał na niego tak młodego skrytobójcę. Może specjalnie by dać mu nową zabawkę? Zawsze dostawał to czego chciał.
Po tym zdaniu zgaduję, że nigdy nie zażyczył sobie przecinków. *patrzy na powyższy fragment z przekąsem*

W tej chwili pragnął ciepła ciała tego osobnika. Miles był synem z pierwszego małżeństwa Quartz'a co oznaczało, że po jego śmierci on otrzyma całą fortunę.
A to przypadkiem nie fakt, że był pierworodnym synem, o tym decydował? Syn pierworodny, a syn z pierwszego małżeństwa to jednak różnica...
I dlaczego całą fortunę? Istnieje coś takiego jak testament - chociaż w sumie zaczynam się zastanawiać w jakich to się czasach dzieje...

Jako najstarszy syn był najbardziej rozpuszczonym dzieckiem z całej rodziny, Nic dziwnego, że jego ojciec zechciał się go pozbyć.
Widzę, że gildia nieźle sobie poczyna - wnet zniknęła kolejna kropka!

Na początku przysyłam płotki, które nie umiały nawet trafić do jego domu.
Narrator włącza się do akcji. To trochę niepokojące.
Pytanie. W którym kraju przesyłanie płotków jest karane nasyłaniem na kogoś skrytobójcy?
To już prędzej powinieneś pytać o przesyłanie płotek. Wiesz, słyszałam kiedyś, że odcięte rybie głowy mogą zastąpić odciętą końską głowę...  I tak właściwie, to nie rozumiem komu te płotki narrator przesyłał... 

Tym razem zatrudnił profesjonalistę, który o zgrozo śpi sobie smacznie gdy ten się z nim kocha!
Zdanie to miało wyglądać fajnie - i nawet blisko było, by się udało! Szkoda tylko, że jest sprzeczne w głównej myśli.

Jego pchnięcia stały się bardziej chaotyczne.
Wcześniej planował każde co do milimetra.

Miarowy do tej pory oddech zmienił się w sapanie. Czując zbliżający się orgazm zaczął poruszać biodrami jeszcze szybciej wchodząc w niego tym samym jeszcze głębiej.
To wcale nie musi być równoważne. Wręcz, skoro szybciej poruszał biodrami, oznacza to, że zarówno szybciej wchodził, jak i wychodził. Tak więc o zwiększeniu głębokości ciężko tu mówić.

Po chwili doszedł krzycząc jego imię. Opadł ciężko na jego uśpione ciało.
Aha, bardzo romantyczne. Zastanawia mnie, jak ałtoreczka sobie to wyobrażała? Seks, seks, a potem nagle placek na kochanku? To niekoniecznie tak właśnie wygląda...
Ja się zastanawiam, skąd on zna jego imię, skoro dopiero teraz reflektuje się, że nie jest to "byle płotka, a profesjonalista".
A wiesz, że to dobre pytanie?

Nie było tak jak się spodziewał. Zaplanował sobie, że to on będzie tym.. Z resztą nie ważne.
Jeśli ałtoreczka myślała, że dając dodatkową spację wypełni pustkę po zaginionej kropce, to się myliła.
A kiedy on to sobie zaplanował? Chyba nie wiedział kogo i kiedy naśle na niego ojciec.

Zbliżenie z tym cudownym chłopakiem było wspaniałym przeżyciem.
Cudownym chłopakiem? Na serio? Gość, który najpierw przyszedł autora tych przemyśleń zabić, a potem zasnął sobie w trakcie seksu z nim, jest niby cudowny?
Właściwie, to jeszcze przed... A może nasz Miles jest Nekrofilem? Wiecie - nie lubił, jak coś tam mu się wierciło... Czy coś... Nie no - znowu sensu szukam.

Z trudem łapał oddech. Ostatkiem sił wyszedł z niego. Położył się obok uśmiechając lekko. Spojrzał na śpiącego chłopaka.
Który był chłopakiem. Tak, żeby nikt nie zapomniał.

-Dante.. Synu Śmierci.. Mógłbym zakochać się w twoim milczeniu...
Wielokropek!
Wow! Najwyraźniej ta kropka ostała się, reflektując, że nie ma zamiaru rozmnażać się z gildią, która przekazuje takie geny...


Szepnął zamykając oczy. Sen przyszedł nieproszony..
Za szybko się ucieszyłem...

sobota, 10 marca 2012

"Szał ciał" - czyli dwa jakże "gorące" opka.


Witajcie!
Odkryliśmy powód znikających enterów i, o ile znów się coś nie zmieni, ten błąd nie powinien się już powtarzać. W najbliższym czasie popoprawiamy wcześniejsze analizy, a tymczasem:
Dzisiaj mamy... Cóż, coś.
Na początek piąty rozdział "Boskiego Shizuo i Psotnego Izayi", którzy wykonują niezwykle ciekawe figury akrobatyczne. A Izaya... Cóż transformacja i multiplikacja postaci się tu szerzą...
Za to potem pewna ciekawa aŁtoreczka uraczy nas niespotykaną dawką absurdu. Nie wiem, ile lat miała ta dziewoja, ale za grosz realizmu nie raczyła zawrzeć w swej tFFurcości.
Dodatkowo otwiera mi się scyzoryk w kieszeni, gdy widzę tak opisaną parę Undertaker x Grell z "Kuroshitsuji". Kątek zaś ma niezwykle dużo pracy - dzisiaj musi zaopiekować sie nie tylko porzuconymi kanonami, ale i osamotnionymi skarpetkami, które... A zresztą! Sami przeczytacie!
Trzymajcie się!

Adres: durarara-yaoi.blog.onet.pl
Adres2: http://kurooo-xxx.blog.onet.pl/
Analizowali: J&Karenja



„Boski Shizuo”
Chyba raczej Borski...
Chyba raczej Szizuło...
Chyba nie chcę wiedzieć skąd ta pisownia...
Chyba łatwo się domyślić.

- S-Shizu-chaan... – wyjęczał brunet wyginając swoje cudne,drobne ciałko w łuk będącym odpowiedzią na pieszczoty blondyna, który w czynach nie przebierał i Izaya miał wrażenie, że zaraz odleci.
Po przeczytaniu tego zdania przez kilka minut siedziałam i mrugałam. Przeanalizujmy. Izaya jęczy i wygina swoje ciało w łuk... i tu się gubię. Łuk będącym... Nie, serio nie wiem, co to ma znaczyć.
Ja wiem tyle, że łuk w czynach nie przebierał i zaraz odleci. Kto wie dlaczego.


A skoro odlatywał już przy tamtym pocałunku [Dla przypomnienia: tym z poprzedniego odcinka] to teraz już na pewno dryfował w kosmosie, w którym Shizuo był słońcem, a on tymi wszystkimi żyjącymi istotami na planetach i nie planetach,
Bo poza planetami też ma szanse rozwijać się życie.
Ciekawi mnie, czym jest Nie Planeta.

które lgnął do niego by choć trochę się ocieplić,
Czy Ty, droga ałtorko, chcesz mi powiedzieć, że jakieś istoty przytulają się do słońca?
Cóż, skoro Izaya był WSZYSTKIMI istotami żyjącymi we wszechświecie, to nie dziwię się, że po "które" stracił rachubę i zmienił rodzaj...

by choć trochę skubnąć jego cudnej  i życiodajnej energii dla siebie.
*patrzy z zachwytem na słowo "skubnąć"* Boru... Czy ałtoreczki kiedyś (kiedykolwiek!) nauczą się jak dobierać słowa do kontekstu?
W tym kontekście życiodajna energia Shizuo nie brzmi zbyt dobrze. W końcu to blogasek yaoi.
A skoro Izaya chciał jej skubnąć, to ja... Chyba nie mam pytań...
I to ja jestem yaoistką, taak?

Heiwajima nie zwracał za bardzo uwagi na to co tam sobie brunet bełkotał czy pojękiwał.
Shizuo, miałeś być boskim seme, a nie złym, takim nie zwracającym uwagi na swojego słodkiego uke!
Z kolei ałtoreczka nie zwracała uwagi na przecinki, co mnie boli.

Wiedział, że to nie będzie nic obraźliwego na jego osobę,
Wiedział, że na jego osobę nie wlezą spersonifikowane, obraźliwe słowa Izayi...
To zdanie jest piękne :D Ciekawi mnie, jak wygląda bełkotanie (tudzież pojękiwanie) czegoś obraźliwego na czyjąś osobę. 

więc czemu niby miałby się póki co tym przejmować? Na wsłuchiwanie się w dźwięki, jakie wydobywać będzie z siebie Orihara, przyjdzie jeszcze dzisiaj czas.  I będzie go miał zdecydowanie dużo.
WIELE! Do pojęć abstrakcyjnych zazwyczaj używamy wiele! A już na pewno w takim szyku zdania.
Lecz szyk zdania był tu dziki - wnet pomylił liczebniki.
A Ty znów nie czujesz, jak rymujesz.
To było silniejsze ode mnie.

Brunet poczuł nagle jak jego spodnie wraz z bokserkami, apotem jeszcze szybko skarpetki zostają z niego zdjęte i rzucone gdzieś w kąt,nie wiadomo gdzie.
Ałtoreczka chyba zaczęła się podniecać, skoro nie tylko znaki interpunkcyjne, ale nawet spacje zjadła!
To przez to rzucanie skarpetkami. Ach, gorąco mi...
A tak na serio - Apot to sztuka szybkiego zdejmowania skarpetek? No i... W tym kącie to jakaś próżnia była? Wchłonęła skarpetki, które teraz znajdowały się "nie wiadomo gdzie"? Chyba nawet wiem, co to za kąt...
Bo to był Kątek! On postanowił nie tylko przygarniać porzucone kanony, ale i skarpetki!
Dobroduszny ten nasz Kątek jest.

Ale teraz to nie było ważne, później się będzie tym przejmował i ich szukał.
Oni mięli zaraz uprawiać seks. Kto normalny przejmowałby się skarpetkami? Nikt. A więc po co o tym pisać?!
Wychodzi dłuższa nocia, Kociątka mniej marudzą.

Z resztą trudno,
ZRESZTĄ! Masz tu, ałtoreczko, artykuł.
Bez reszty łatwo, jak powszechnie wiadomo. -.-
W sklepie, kuffa, w sklepie...

Z resztą trudno, żeby o tym dłużej myślał, skoro blondyn mu to skutecznie uniemożliwiał.Wtem zdał sobie sprawę, że coś miękkiego i wilgotnego, a także uzbrojonego w twarde zęby obejmuje jego członka i ssie dopieszczając go jednocześnie umiejętnie językiem.
Czy dobrze rozumiem, że Shizuo robił Izayi laskę? Nie jestem pewna, jak tak patrzę na ten opis...
No właśnie... Z początku myślałem, że mowa o języku - co prawda "uzbrojonym" w zęby i rozciągającym się jak ten Orochimaru, ale dalej języku. A teraz? Nie wiem, co mam myśleć. Najwyraźniej Shizuo posiada dodatkową, miękką i wilgotną część ciała do ssania i dopieszczania członków.
No cóż... W końcu jest bishem - jakiś zysk musi z tego mieć, nie?

W tym samym czasie poczuł jak coś się wdziera powoli do jego wnętrza i chwilę mu zajęło odgadnięcie, że to po prostu naślinione palce blondyna przygotowują go na najlepsze. Niekontrolowanie znów się wygiął pojękując cicho
Jak rozumiem, nasza ałtoreczka nie zdaje sobie sprawy, że odbyt nie jest naturalnym miejscem wkładania czegokolwiek i początkowo jest to zawsze co najmniej średnio przyjemne?
Jaki odbyt? Ja po "wnętrzu" wnioskuję, że Shizuo wepchnął Izayi palce do gardła. Bo widzisz, wtedy nawet wyginanie się i pojękiwanie jest uzasadnione - może się dusi?
To by wiele tłumaczyło...

i chwytając naszego furiata za jego blond czuprynę, rozchylił nieświadomie jeszcze bardziej swoje nogi i odchylił głowę do tyłu, dysząc i jęcząc na zmianę.
*wyobraża to sobie* Shi-ii- zuuuu -o..! Dych, dych, dych, dych -Shi-i...

Czując jak pieką go policzki, jak mu ciśnienie wzrasta i wzrasta,
Jak można czuć wzrastające ciśnienie?
W pewien bardzo pokręcony sposób... Chłopcy mogą. Ale to rozmowa na kiedy indziej. 
Poza tym - Witamy w blogasku.
W takim razie czują nie wzrastające ciśnienie, a co najwyżej wzrastające skutki wzrastającego ciśnienia ^^

Czując jak pieką go policzki, jak mu ciśnienie wzrasta i wzrasta, jak zbliża się coraz bardziej do swojego spełnienia, kiedy nagle palce i usta znikły. Zaskomlał cicho,
Ej, to Izayo - kot, nie Izayo - szczeniak był!

ledwo słyszalnie i powoli otworzył oczy by ujrzeć twarz blondyna nad sobą, która gdy tylko ujrzała, że znów na niego spogląda nachyliła się i wpiła w jego wargi.
Czy wam też wyszło, że gdy twarz blondyna zobaczyła iż  Izaya na niego (?) spogląda to pochyliła się i wpiła w jego usta? Borze Liściasty, to już nie tylko multiplikacja - tu części ciała ożywają!
Mi wyszło, że twarz ujrzała, że na kogoś spogląda...

Izaya mrucząc mu w usta z przyjemności [zazwyczaj mruczymy z przykrości-.- Ja mruczę, żeby wkurzać innych. Ale to ja. A wkurzyłeś tym już kogoś? Mhm. ^^] otarł się o niego biodrami od razu rejestrując iż ten wciąż ma na sobie bokserki.
Umknęło mu to w ferworze wydarzeń. Nie, żeby ani ich nie zdejmował kochankowi, ani nie dał mu tyle czasu, by sam to zrobił...

Oderwał się od niego i spojrzał na nie wściekle.
Na bokserki?!
Biedne, bogu ducha winne bokserki. Co one mu zrobiły? Śmiały nie zeskoczyć z dupy Shizuo samoczynnie?

Zaraz popchnął go w klatę nakazują mu tym samym usiąść,
Serio, czy ktoś mi wyjaśni co zrobił Izaya wedle tego zdania?
Już spieszę z wyjaśnieniami. Izaya popchnął go, zaś Wklatę (Kolejny nowo odkryty gatunek) nakazali mu tym samym usiąść.
Ten komentarz nie ma sensu, gdyż pomiędzy "w" a "klatę" jest spacja...
Ale, że ałtoreczka nie panuje nad swoją klawiaturą (albo też paluszkami) to już chyba wiemy, nie? To jest magiczne Wklatę, ja Ci to mówię. Zaufaj mi.

Zaraz popchnął go w klatę nakazują mu tym samym usiąść, popchnął jeszcze raz by ten ułatwił mu zadanie ściągnięcia z niego bokserków.
Błahahahhahaha! *wybucha szaleńczym śmiechem* Ja rozumiem, że w poprzednim analizowanym opku bohater nie mógł zdecydować się na swą płeć, ale żeby taki problem miały bokserki?

Gdy ujrzał w końcu jego prężącą się i stojącą na baczność męskość, aż zachłysnął się powietrzem.
Eeeeeeeeeeeee...
To się w ogóle da skomentować..? Mam jeden pomysł - WTF.

Członek Shizuo był duży, lekko czerwony na czubku i nabrzmiały tak, że miało się wrażenie iż pulsuje nieustannie w oczach. Zamruczał ponownie, jeszcze głośniej niż uprzednio patrząc przy tym blondynowi prosto w oczy, na myśl o tym jak owy narząd wbija się w niego mocno,szybko i głęboko.
Zapewne bez przygotowania, tak... Przynajmniej "owy" jest tu w miarę dobrze zastosowany.
Na co komu wazelina, jak tu bezsens spływa strumieniami. On spokojnie wystarczy.

- Shizuo... – zaczął oblizując jakby nerwowo usta i przybliżając się do niego.
Heiwajima obserwował z satysfakcją jak pożądanie bruneta z każdą chwilą rośnie i rośnie, a w momencie gdy ujrzał jego męskość w pełnej gotowości jego oczy zaczęły błyszczeć z pożądania tak wielkiego iż można go było nazwać szaleństwem.
Go? Heiwajimę?

Izaya zarzucił mu ręce na szyję i ponownie do niego przywarł ocierając się biodrami o niego.
Ocierał się biodrami o całe ciało Shizuo. Kątku Zły, czy to jakiś dziwny fetysz?

Blondyn odchylił się na to do tyłu,
Ja też bym się odchyliła, gdyby ktoś ocierał się swoimi kościstymi biodrami o np. moją twarz...
Ciekawi mnie, jak wygląda ODchylanie się do przodu -.-

zaraz jednak złapał go mocno dłońmi za pośladki ugniatając je i rozszerzając na zmianę.
- Shizuo proszę... nie cackaj się już ze mną! Chcę cię poczuć w sobie. Chcę żebyś mnie pieprzył! Teraz! – jęknął brunet wiercąc się na nim niecierpliwie.
Czy ja się zgubiłam, czy Izaya wcale wcześniej na Shizuo nie siedzał?

- Jakiś ty niespokojny. Izuś co ci się stało?
- Nie dręcz mnie! Ja naprawdę tego chcę... – wyjęczał niemalże skomląc.
Niemalże wyjęczał przy okazji skomląc... Tak, właśnie od tego jest interpunkcja!
O lordzie... Kanoniczny Izaya właśnie ładuje pistolet, będziemy sobie po kolei strzelać w łeb. Najpierw ałtorce, ofc. Karenaj, dołączasz?
Do strzelających czy zastrzelonych? W perspektywie życia ze świadomością takiej tFFurcości  to niełatwy wybór...

W odpowiedzi Shizuo uśmiechnął się zawadiacko nachylił się i powoli liznął go w szyję, a następnie zaczął go po niej całować, a właściwie muskać ustami wciąż się uśmiechając i patrząc na niego wyzywająco.
Zaraz, zaraz. Jakim cudem patrzył się na niego wyzywająco, skoro twarz miał przy jego szyi? Chyba, że przez "na niego" autorka ma na myśli szyję właśnie, ewentualnie kawałek brody.
Może to na ten uśmiech patrzył wyzywająco? Świat skrywa różne fetysze...

- Ach ty wredny... –jęknął przytulając się do niego.
- A ty to co? Lepszy? – odparł kąsając go lekko w szyję.
-.- Czy. Ja. Muszę. To. Komentować?

- Oj no wiem, że jestem bee, ale nie musisz się aż tak nade mną znęcać.
What the?! Pomijam fakt, że ta rozmowa odbywa się w czasie, gdy Ci dwaj nadzy faceci są na siebie napaleni. Ale, do jasnej anieli, użycie określenia "jestem bee" przez IZAYĘ to już KURIOZUM!
Niestety, jesteś w błędzie. W tym blogasku to normowata norma.
Nie dobijaj...

 – miauknął smutno Izaya odsuwając się nieco i spoglądając na niego słodkimi oczkami.
To w końcu jest kotem czy szczeniakiem?
Nie dość, że na płeć się nie może zdecydować, to jeszcze na gatunek... Ciężkie jest życie chimer.

- Aj no niech już ci będzie.- westchnął blondyn kładąc go spowrotem
Jak bardzo to nie boli, jak dziwne to nie jest - słowo spowrotem nie istnieje. Z powrotem.
Już coś o tym mówiłem. Spowrót jest techniką wykonywania czynności, w tym przypadku - kładzenia innych.

na podłogę ani na chwilę go nie wypuszczając z objęć, jednak po chwili zabrał jedną rękę i chwycił za swojego członka chcąc go odpowiednio nakierować na wejście Orihary.
Echhh. Ja nic nie mówię. Ten opis jest po prostu tak fantastyczny...
Co one mają z tym "wejściem" jako synonimem dla odbytu? No chyba, że to znowu gardło...
Jest... banalny? Bananalny, jakby to powiedział mój brat. Bana... Nie, DOŚĆ!
Nie przejmuj się. *tuli* To opko. Nie tylko na Ciebie tak działa.

Gdy to zrobił wbił się w bruneta od razu, szybko i mocno,powodując tym samym, że czerwonooki wygiął się niekontrolowanie w łuk zaciskając zęby, przy okazji drapiąc go od łopatek aż do łokci paznokciami pozostawiając ciemno czerwone pręgi, które zostaną z pewnością na jakiś czas.
Wbił... Dobra, przemilczę.
Taak... Zazwyczaj, to Shizuo odliczał do piętnastu, zanim się wbił - jedynie tamtego dnia postanowił zaszaleć i zrobić to "od razu".

- Kiedyś cię zabiję. – sapnął gdy już w miarę doszedł do siebie, patrząc na blondyna przez zmrużone oczy.
- No chyba ja ciebie. - odparł Shizuo uśmiechając się zadziornie.
Oni. Rozmawiają. W. Ten. Sposób. Podczas. Seksu...
Zaczynam zastanawiać się, czy to naprawdę seks, czy tylko przeczyszczanie "wejść" i "wnętrz".

Izaya już miał mu coś na to odpowiedzieć, jednak niedane mu było to uczynić gdyż Heiwajima zaczął się w nim (na razie)
Rozumiem, że niedługo miał zamiar zmienić partnera. Może na Pseudobarmana, gdziekolwiek ten teraz jest?
Ew. zamierzał robić to na zewnątrz. Co kto lubi.

delikatnie poruszać przez co z jego ust wydostało się tylko takie krótkie i ciche „ach”, które się spodobało naszemu blondynowi, więc odrobinkę przyspieszył.
Dooobra. Shizuo delikatnie poruszał się w Izayi, przez co sam wydawał cichutkie "ach" , które to podobało się... Jemu samemu? Tak, to ma wiele sensu.

Nachylił się i pocałował bruneta, który chętnie odpowiedział na tę pieszczotę. Zaraz potem poczuł jak jego ręce przemieszczają się na jego plecy przez co musiał wyjąć swoje własne spod niego.
Czemu musiał? Nie musiał. Zwłaszcza w tej pozycji.
Musiał. Wklatę go zmusili. Ja Ci to mówię!


Oparł je zgięte w łokciach po obu stronach głowy bruneta i podciągnął się tym samym wchodząc w niego jeszcze głębiej na co Orihara nie przerywając ich pocałunku ponownie się wygiął ocierając swoim ciałem o jego.
A teraz kolejny konkurs! Kto znajdzie w tym zdaniu ciąg przyczynowo-skutkowy i racjonalnie go objaśni, dostanie tytuł "Specjaliski - Yaoistki Blogaskowej " lub "Specjalisty - Yaoisty Blogaskowego".
O. Mój. Borze. W tym fragmencie nie ma ANI JEDNEGO przecinka. Czyżby na dobre wystraszyły się ałtoreczki?

To było zdecydowanie wspaniałe. Izaya bez wahania by orzekł wszystkim, że najwspanialsze na świecie (to co, że dopiero zaczęli).
A owe "to" było..?

***

Jeśli kiedykolwiek ktokolwiek chciałby się dowiedzieć jak wygląda seks z Shizuo Heiwajimą [gwarantuje, że wszystkie yaoistki oglądające DRRR i nie tylko one] i zapytałby o to akurat Izayę [...zginął by śmiercią szybką i bolesną] odpowiedziałby on, że jest „mocny i namiętny czasami będący na skraju brutalności czy agresji jednak z całą pewnością wspaniały, wręcz boski.” (nie dla idiotów xD).
Tak, to przekreślenie jest moje...

Blondyn nie szczędził czerwonookiego, w końcu sam tego chciał więc niby czemu by miał to robić?
Zaraz, w czym go nie szczędził, czego on chciał i o co chodzi w tym akapicie?
Nie szczędził czerwonookiego (abstrahując od faktu, że takowego tam NIE było, no chyba, że znowu pojawiła się jakaś trzecia postać) ponieważ nie chciał go szczędzić, więc czemu miałby to [szczędzić go] robić?
Uch, kolejne sensowne zdanie.

Po za tym on sam już od jakiegoś czasu był w celibacie,
Wstąpił do zakonu?
Ha, widzisz! Ałtoreczka jednak nie panuje nad spacjami! Moje Wklatę ma jednak rację bytu! :D

dlatego skoro jest okazja to czemu miałby nie skorzystać?
Bo:
"- Shizuś... no weź mnie pogłaszcz może, co? – usłyszał jak ten mruczy ocierając się o niego już z pełną premedytacją.
- Coo? Pojebało cię platfusie?!"
(rozdział II)

Z tym celibatem to nie to, że nie mógł nikogo znaleźć. Co to to nie. Po prostu niewiele osób by to wytrzymało,
To czyli co?
Celibat.

znaczy nie to, żeby on był jakoś specjalnie brutalny po prostu lubił mocny seks i tyle.
Nie był brutalny, ale lubił seks tak ostry, że niewiele osób go wytrzymywało. Tak, to jest LOGICZNE. Nie zaprzeczysz, prawda J?
Może bym spróbował. Cokolwiek, byle na chwilę uciec myślami od tej okropnej sceny seksu (czy też czegoś, co miało nim być w zamierzeniu).


A Izaya nieraz od niego obrywał porządnie, zwłaszcza, że prawie codziennie ze sobą walczą (czy walczyli xd)
*wali głową w ścianę* Kątku Zły! Co tu robią emotikonki?

więc brunet był już na jego mocne chwyty uodporniony.
A walka uliczna z ostrym seksem ma jaki związek?


Dlatego nie musiał się aż tak ograniczać jak przy tych delikatnych i kruchych kobietach,



Obrazek stąd
Wy też uważacie, że te dziewczyny były mniej wytrzymałe od takiego Iazyi: 
Kadr z mangi


Dlatego nie musiał się aż tak ograniczać jak przy tych delikatnych i kruchych kobietach, które nie raz zagościły w jego łóżku, czy też mężczyznach których również było niemało.
Mam sobie darować wykład o podejściu Japończyków do takich spraw, tak?
Wykład by się przydał przy tej staruszce z któregoś z poprzednich rozdziałów...
Szczerze? Szybciej w Japonii niż u nas...


Po za tym strasznie podobały mu się jęki i okrzyki, które brunet z siebie wydawał.
Ale, że jakie okrzyki? Nic o nich do tej pory nie było.
Bo to były nieśmiałe okrzyki. Rozmyślania Shizuo takie, jak "Nie robię czegoś, bo nie chcę tego robić, dlatego nie ma sensu, żebym to robił" je wypłoszyły.


Plus to że
Do cholery jasnej! O tym, że przed "że" jest przecinek uczą w młodszych klasach podstawówki! I to zanim nauczą Cię przenosić słowa do następnej linijki!


tak „zaciekle” go drapał w różnych miejscach z przyjemności, której mu dostarczał. Nie bolały go te zabiegi bruneta, więc nie miał o to pretensji. [stalowa skóra?] Chociaż musiał przyznać , że trochę piekły, jednak jak już zostało zauważone nie z bólu, lecz zwykłego gorąca bijącego od ich spoconych i splecionych ze sobą ciał.
Po raz kolejny. To nie wymaga komentarza.

Całe jego plecy i ramiona były oznaczone czerwonymi pręgami a skóra wokół nich była mocno zaróżowiona. Także na biodrach i pośladkach było ich trochę tak samo
"Było ich trochę tak samo." Całkiem jakbym słyszała mojego brata ciotecznego, gdy uczył się mówić. Jego "Wczoraj jutro poszłem tam" świetnie ilustruje logikę tego zdania...


Także na biodrach i pośladkach było ich trochę tak samo jak i na klatce piersiowej. Nawet na policzku znalazło się ich kilka (no cóż... mały pojedynek z kotem. Ostateczny wynik? Shizuo rzucił kota na ulicę i biedaczek został potrącony, zdechł na miejscu xD).
Izaya zdechł na miejscu? Yes, ten blogasek się skończy! A nie, to tylko humorystyczne wtrącenie ałtorki...
Która chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, kto tu - okiem spostrzegawczych czytelników - jest kotem...
Ał?


Izaya czuł, że powoli zbliża się (po raz kolejny – hehehe xD)do granicy.
Jak to "po raz kolejny"? Coś mi umknęło?
W tzw. "międzyczasie" Shizuo zapakował ich na statek. Już byli w drodze do Chin i właśnie zbliżali się do granicy.


Wiedział, że jeszcze kilka takich pchnięć i nie wytrzyma, a z tego co zauważył Shizuo wcale nie miał zamiaru już tego przeciągać. W sumie mu się nie dziwił... robili to już jakieś 8 razy pod rząd
Ałtoreczko... Dobrze się czułaś, gdy to pisałaś? Na pewno nie byłaś w, no nie wiem... W delirium?
8 razy pod rząd starali się dopłynąć do tych Chin? No to i ja się nie dziwię, że tym razem nie mieli zamiaru przeciągać... 
Bo to nielegalni emigranci byli, no ej!

z minimalistycznymi przerwami.
Minimalistyczny to może być wystrój, przerwy były minimalne! Choć nadal nie wiem, co to może znaczyć w tym kontekście...

Nie to, żeby Orihara na taką ilość stosunków w jednym dniu narzekał. [Za to jego tyłek już z pewnością] Po prostu jeszcze nigdy z nikim nie uprawiał tak intensywnego seksu.
W to nie wątpię. Seks był tak intensywny, że aż zaginał czasoprzestrzeń - nim skończyli jeden stosunek odbyli siedem innych...
Słowo "odbyli" nie brzmi tu zbyt dobrze, zdajesz sobie z tego sprawę?
J... Ech.


 Aż czuł,że po tym wszystkim chyba napiszę książkę. Ze szczegółowym opisem tego wydarzenia...zastanawiał się tylko czy wymyślić zupełnie nowych bohaterów czy może lepiej będzie jak on sam pod fałszywe imię i nazwisko a do opowiadania wstawi siebie i Heiwajime?
Tak, on o tym myśli zbliżając się (po raz ósmy!) do orgazmu. Czy ktoś ma jakieś pytania?
Ja mam, ja mam! Po pierwsze - dlaczego Izaya utożsamia orgazm z napisaniem książki? Po drugie - jak długa będzie książka, w której ktoś opisuje tylko i wyłącznie scenę seksu? Polecam blogaska! Od razu jak skończysz, Izuś, możesz nam podesłać do niego link! Po trzecie - "czy może lepiej będzie jak on sam pod fałszywe imię i nazwisko" CO? Ktoś tu z tego podniecenia zgubił słowo potrzebne, by ta część zdania w ogóle miała sens... Choć nie wiem, czy w przypadku tego opka jest po co w ogóle mówić o sensie.


W każdym razie blondyn nie dał mu więcej czasu by się mógł nad tym zastanowić bo wykonał kilka potężnych [???] i gwałtownych ruchów, dzięki którym doszli w tym samym momencie,
Jassne.
Dochodzenie w tym samym momencie, jakie to roHmantyczne.


po czym opadł powoli na jego plecy (gdyż w tym akcie znajdowali się w pozycji na pieska i przetransportowali się w połowie na łóżko blondyna).
*facepalm* Te wyjaśnienia w nawiasach...


Leżeli tak przez znacznie dłuższą chwilę uspakajając swoje oddechy. Na szczęście Shizuo ułożył się na nim tak, żeby go nie zgnieść czy coś w tym stylu [Are you sure?]. Obaj w tej chwili w głębi ducha zastanawiali się co teraz.
No jak to co? Miało być przecież "jedno nocne tourne, bez zobowiązań", nie? (rozdział II) Więc teraz powinien go wywalić i wrócić do rutyny.

Izaya myślał o tym, że teraz pewnie blondyn będzie mu kazał spadać, [Bo powinien!] a on czuł, że nie da rady po tym wszystkim... bądź co bądź był jednak słabszy od tego dziedzica brutalnej siły.
Dziedzica? Czy ja o czymś nie wiem?
Tak. Ałtorce zabrakło zajebistych synonimów, żeby opisać Shizuo.


Natomiast Shizuo myślał dokładnie o tym samym i podczas tego myślenia z zaskoczeniem stwierdził, że nie przeszkadza mu obecność bruneta,albo był tak zmęczony, że nie zwracał na to uwagi... w każdym razie postanowił,że zrobi dzisiaj wyjątek
Znaczy, to nie był ich pierwszy raz? O.O 

i pozwoli na to by Orihara wziął z nim [(Sic!)]  prysznic, ubrał się w jakieś jego luźne ciuchy i zasnął z nim w jego łóżku.
Z nim! Razem! Czy to nie kawaii?

To pomyślawszy otworzył ozy,
Wow! Otworzył ozy? To nie Shizuo, a bóstwo jakoweś! No chyba, że ten "boski" w tytule opowiadania, to nie jako epitet, a jako status faktycznie był... No, to by miało sens...
*chrząka znacząco* CO by miało?
Już, już milknę.


które uprzednio zamknął (cud,że nie zasnął bo strasznie mu się chciało) i napotkał od razu na swojej drodze niepewne spojrzenie czerwonych tęczówek należących do bruneta.
Patrzyły na niego czerwone tęczówki... Shizuo, nie wiem, co brałeś, ale zmniejsz dawkę albo zmień dealera!





Proszę, oto fotka Izayi. Z anime. Czerwone tęczówki? O rly?
Autorka prawdopodobnie zna Hetalie i skojarzyła go z Prusakiem:


Obrazek stąd.


To przesądziło całą sprawę. Nie bawiąc się w jakieś zbędne wyjaśnienia wcielił swoje postanowienie w życie.

__________________________________
Ta no wiem.. przesadziłam z tym niepisaniem, ale sami rozumiecie... wena, czas i chęci nie zawsze sprzyjają...
Nie przejmuj się! Jak nie napiszesz więcej, to my płakać nie będziemy! Wyświadczysz przysługę sobie i nam!
Cóż, początkujący fandubberzy na youtube także piszą w opisie filmiku, że "przepraszają za złą jakość, ale są chorzy". -.-' Tak, dokładnie - WSZYSCY. Epidemia jakaś. Tu mamy, jak widzę, to samo.

nie będę obiecywać kiedy pojawi się następna notka no i, że będę pisać częściej... mogę jedynie powiedzieć, że się postaram dodawać tutaj kolejne rozdziały wcześniej :)
Nie powiem Wam, że nie mam psa, powiem za to, że go mam.

No i nowy szablon zawitał już emmm... świąteczny? xD Tylko jak zwykle tło mi nie wyszło ech... ;/ może być? xD
Nie.
J... To już było złośliwe!
Straciłem cierpliwość.


Tym "jakże uroczym akcentem" żegnamy się z tą cudowną parką. Dodajemy też obiecanego oneshota z Kuroshitsuji. A w nim... Cóż, takiej głupoty dawno nie widziałam.
Ostrzegam, że mogę być złośliwsza, gdyż ten parring kocham! A to, to... To jest po prostu straszne.


Notka dedykowana dla
DWUKROPEK!
Dwukropki są dla lamerów.


Electric Angel
***

http://www.youtube.com/watch?v=EfgAdHBIdcQ
Tak, ja też nie wiem jaki to ma związek.
Nuta dla klimatu, zią. Ale głowy sobie urwać nie dam. Ew. komuś.

Cmentarz około godziny 18.00
Upał.
Ach, ten opis! Jakże porywające porównania, jakże wzruszająca sceneria! Wzruszyłam się, jak jeszcze nigdy! - nie no, dobra, tak na serio, to to już jest szczyt. Szczyt lenistwa.
Zboczone równoważniki zdań atakują! Tak, kosiam Cię.


Czerwono - włosy  Shinigami siedział na jednym z nagrobków.
A robił to bo?
Opalał się. Mnie z kolei zastanawia, jakim prawem shinigami z wielkiej litery? To imię jego było, czy co?


- Co za pogoda - powiedział poruszajac ręką tuż przy twarzy by trochę siebie ochłodzić.
Nie mógł, tak na przykład, wrócić do własnego świata i posiedzieć w cieniu, największej o jakiej słyszałam, biblioteki, gdzie na pewno takich upałów nie było?
Nie mógł. Czekał, aż mu się miłość (ew. seks) życia objawi.


Na jego ramieniu spoczęła zimna dłoń.
Zaskoczony tym przyjemnym uczuciem gdy ktoś zimnymi dłońmi dotyka twego rozpalonego ciała, szybko
obrócił głowę.
Przyjemnym? Większość ludzi krzyczy zaskoczona, albo co najmniej się wzdryga. Jeszcze nie widziałam człowieka, który lubuje się w nagłych zmianach temperatury - to wręcz niemożliwe! To szok dla skóry! Ale zapewne ta wybitna aŁtoreczka nie słyszała o czymś takim jak szok termiczny w ogóle...
Czy Ty wymagasz wiedzy od ałtoreczki? Nieładnie, Karenaj.

- U...Undertaker? - jego źrenice mimowolnie się powiększyły.
Nie, ciocia Stasia...
Mimowolnie? Starał się powstrzymać powiększanie źrenic? o.O

- Witaj Grell może zechciał byś się ochłodzić?
Czy tylko ja nie rozumiem o co tu chodzi?
Cóż... Skoro niedługo mają uprawiać gorący seks, to ja także nie.

Shinigami z zaciekawień przyglądał się szaro-włosemu.
SREBRNO! Srebrnowłosemu! Szare to koń może mieć umaszczenie!
Zaciekawienia namnożyły się ukradkiem, i pod groźbą grupowego gwałtu kazały Grellowi się przyglądać.

Może pytanie o to który Shinigami przyglądał się "szaro-włosemu", kimkolwiek by nie był?
- Oczywiście! - krzyknął wkońcu uradowany.
Tu też multiplikacja bohaterów? Kim jest ten "wkońcu"?
Obawiam się, iż straciłem wątek.
Nie ty jeden, nie przejmuj się.

***

Dom Pogrzebowy.
Zakład... Undertaker prowadził Zakład Pogrzebowy.

Shinigami znalazł się tu poraz pierwszy.
A to ciekawe. Wg autorki Kuroshitsuji pierwszy raz był tu z Sebastianem, Cielem i Madam Red.
Ałtorka wie lepiej.

W środku.
Było zimno, przyjemnie...
... ciemno, gdzieś na stole leżał średnio świeży trup, a w powietrzu unosił się ciężki zapach dopiero co szlifowanego drewna.

- Więc dlaczego jest mi nadal gorąco? - szepnął Grell.
- Coś mówiłeś?
Dobra reakcja. Też nie wiedziałabym, co odpowiedzieć na taki... Idiotyzm.

- Nie nic.
W Centrum pomieszczenia znajdowała się  otwarta trumna.
- Ktoś umarł?
- Nie...
- Więc po co ona?
Jest tu, ponieważ to właśnie w niej śpi twój gospodarz wedle kanonu wszystkich dziwnych fanficków. A ja nadal nie wiem, skąd ten absurdalny pomysł...
Pewnie stąd, że bodajże w którymś odcinku anime wyłonił się z niej, chcąc powitać gości...
Ja się obawiam, że wkrótce będą w tej trumnie więcej rzeczy robić, niźli tylko spać. Ale nie wiem, czy chcę wiedzieć..
Ale ona stała, a on chciał ich przestraszyć...

 - To moje łóżko - odparł uśmiechając się w ten specyficzny sposób.
Specyficzny? Czyli ten dla niego zwyczajny. Bo wiecie, Undertaker normalnie wygląda tak:





Po ciele Boga Śmierci przeszedł dziwny dreszcz.
KTÓREGO?!

- Jeśli jest ci gorąco możesz się rozebrać, ja zaraz wrócę - Undertaker wyszedł.
Brakuje mi tu tylko tyldy i serduszka...
Nie, proszę, nie. Nie. Po prostu nie.

- Rozebrać się?!
 Ale dlaczego?!
W sumie, to tak powinien zareagować...
Grell? Jesteś pewna?
Wiesz... Undertaker był od niego z trzy razy starszy. Znaczy, ja kocham tę parę, no ale wiesz...


 Choć poczuć te zimno na swym ciele było by przyjemnie.
"Te" - czyli jakie? 


 Nie, a jeśli...
On...on mi coś zrobi?
Zgwałci?
-.-
Grell na serio raczej by się cieszył na tę myśl.
No nie?


Nie, on tego nie zorbi!
A jeśli?
Nie , nie mogę zdradzić Sebusia!
Wróć my nie jesteśmy razem!
Nigdy nie byliście i nigdy nie będziecie, a Ty chciałeś go zabić, twierdząc, że walka jest najpiękniejszym rodzajem miłości...
Kocham tego typu romantyczne monologi...

A jeśli zajdzie któryś z nas w ciążę?
Po raz drugia raz wróć!
Drugia? Rugia... Rukia? Ale co tam robi Rukia?!
Omg, jaka składnia zdania. Coś czuję, że to przełom w dziedzinie Literatury Blogaskowej.
Nie chce nic mówić, ale masz racje - ten blogasek, który znalazłam do następnej analizy, jest jeszcze gorszy...


Nie jesteśmy kobietami to nie możliwe!
Nawet bardzo możliwe, że kobietami nie jesteście. Nie wiem, skąd to zdziwienie...
Kolejna, co się kurna z przecinkami nie może zaprzyjaźnić -.- Już pomijając fakt bluźnierczego "nie możliwe".

A jesli złapie coć?! - z obrzydzeniem spojrzał na półki osadzone kurzem i inne starocie.
Nie wiem, czym jest "coć", ale jeśli żyło w/w opisanym  środowisku, to nie chciałabym tego hodować...
Jeśli żyło w w/w opisanym (bardzo, nawiasem mówiąc, bogato opisanym - ach, te półki OSADZONE kurzem) środowisku, to prawdopodobnie znaleźć to można u mnie w pokoju.
TYM BARDZIEJ nie chciałabym tego hodować.


- Jestem! - meżczyzna wszedł niosąc herbatę.
- Nie chcę pić! Jest za gorąco!
Najlepszym sposobem na obniżenie odczuwalnej temperatury jest zmniejszenie różnicy pomiędzy... Co mówisz, J? Mam się nie wysilać... Masz rację, ałtoreczka i tak tego nie zrozumie.

W tym momęcie jedna z filiżanek wylądowała na Shinigamim.
Momencie, Ty, ty... Ałtoreczko jedna, Ty!

- Widzisz teraz już musisz się rozebrać - posłał mu ciepły umiech.
Undertaker? Posłał KOMUKOLWIEK ciepły uśmiech?
Nope! Undertaker nie posłał nikomu uśmiechu, tylko umiech. A to różnica. Czymkolwiek "umiech" by nie był...

- Dobra! Wiem, że chciałbyś zobaczyć jak wygladam bez ubrań ale wybacz, te ciało należy do Sebusia...
- To napewno wzbudziło by zazdrość w nim :)
Po pierwsze: zachowanie Undertakera jest tu tak kanoniczne... No co najmniej jakby pikachu zmienił się w drowa... [Proszę, oszczędź mnie, toż to jest przemiana gatunkowa rodem z opka o Izayi i Shizuo...]
Po drugie: NIGDY NIE UŻYWAMY EMOTEK W OPOWIADANIACH.

- No to do roboty! - krzyknął cały w skowronkach.
Undertaker krzyknął?
Ale... Do jakiej roboty? o.O
A jak myślisz?

Undertaker podszedł do Grell'a.
Delikatnie odgarnął jego łosy z twarzy poczym zaczął powoli zciągać z niego płaszcz.
Dźwięk materiału upadajacego na ziemię...
Jednak Grell nie pozostał mu dłużny.
W nie całą minutę Undertaker został pozbawiony odzienia.
WTF?! O co tu kaman?!
Zaczyna się seks. Zastanawia mnie kilka rzeczy... Czym są łosy, które Undertaker odgarnął Grellowi z twarzy? Czemu jakiś tajemniczy Poczym wtargnął niekulturalnie do akcji w tak intymnej sytuacji? I czemu autorka katuje mnie tym "zciągać"?

- Jak widać nie tylko Sebastian ma niesmaowite ciało - zaśfiergotał Bóg Śmierci [KTÓRY?!], czując jak jego partner dobiera mu się do spodni.
Niesmaowite? Zaśfiergotał? *idzie do Kątka ciąć się różową żyletką w tańczące rozgwiazdy*

Wylądowały gdzieś w kącie [Znowu ty, nasz biedny Kątku... Za co oni ci to robią?].
Undertaker zaczął delikatnie całować jego szyję. Za czasem przeniósł się na usta.
I dalej całował jego szyję? W sensie już będąc na jego ustach?


By dać upust rozkoszy postanowił wsunąć niepostrzrzenie język w usta Grell'a .
Eeeeeeeee? Jaki upust? Jakiej rozkoszy? I jakie "wsunąć"?!
Czym się różni wsuwanie komuś języka niepostrzeżenie od wsuwania komuś języka niepostrzerzenie? To jakaś wyższa technika, dostępna tylko dla starych, emerytowanych shinigami?

Shinigami nie dał się.
Eeeeeeee?! - po raz drugi. Tym razem, to ja już serio nie wiem nic.
Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz, jak rzecze pewne powiedzenie.

Zacisnął wargi .
KTO?!

- Więc tak chcesz się bawić? - zapytał.
ZGŁUPIAŁAM! O CO W TYM CHODZI?!
Ćsii, ćsiii... *tuli* Chodź, pójdziemy do Kątka, szybko zapomnisz...
W tym kontekście zabrzmiało to dwuznacznie...
Umh, i staraj się być człowieku miły...


Undertaker opuszkami palców przejechał po udzie zielonookie.
Ja wiem, że shinigami to nie ludzie, ale czym jest "zielonookie udzie" nie potrafię się domyślić...


Gdy ten westchnął, skorzystał z okazji i całując go wepchnął mu język.
Kto westchnął, kto wepchnął mu język i, za przeproszeniem, gdzie?!
Do "wejścia", znając życie.

Pentrował wnętrze, jak gdyby szukał zaginionego skarbu.
AŁtoreczka NIE miała na myśli tego, co mam ja...
-.- W takiej chwili przydałoby się być pełnoletnim, upić i zapomnieć.

Shinigamiemu [KTÓREMU?!] bardzo to się podobało.
Siwo-włosy posunął się dalej.
SREBRNO! Do cholery! Ten szary, to jeszcze da się znieść. Ale siwy?! *woła o pomstę do nieba*


Pchnął swego kochanka wprost do otwartej trumny. [WTF?! A zresztą... Ja już nie pytam.] Było tam niewile miejsca jednak oni oboje mieścili się  idealnie.
Niewile miejsca to takie miejsca, w których nie żyły wile z Harry'ego Pottera. Zdawałoby się, jest to fakt dość oczywisty, skoro to troszeczkę nie to uniwersum, więc, ja się pytam - na cholerę o tym wspominać?

Undertaker  przejechał  językiem wzdłuż męskości towarzysza.
Po czym bez żadnego ostrzeżenia wszedł w niego głęboko.
Od tak, mając twarz przy jego penisie?
Wyginam śmiało ciało...
Słucham właśnie Mulan "Czasem znów musisz być jak twardy głaz, niczym bambus pozwól się giąć". Może autorka też słuchała tego?

Zaczął się w nim poruszać.
Najpierw wolno, później szybko.
Pomieszczenie wypełniły jęki  rozkoszy...
Nie wiedział, iż   da mu to tyle przyjmności.
Bo zazwyczaj seks to mało przyjemny jest. Od takie pierdu, pierdu...
Najpierw wolno, później szybko... Aż mi się przypomniał mój wierszyk z drugiej analizy.

Aż tu nagle...
Klapa trumny opadła.
Czy Wy macie jeszcze jakieś pytania? Widzicie, mi w tym momencie zwizualizowały się przytrzaśnięte (w najlepszym wypadku) palce u rąk, nogi i włosy obu mężczyzn...

Trumna została zamknięta.
No taaak, to taki niezwykły skutek opadnięcia klapy trumny - zamknięcie trumny! Moje życie bez ałtoreczek byłoby takie nudne...
Kolejny narrator - mistrz percepcji...


To nie przeszkodziło im w kontynuowaniu zabawy.
*facedesk* Nie no, to mnie zabiło. Jak... Nie, nie próbuję zrozumieć...
To już koniec..? ;_;
Prawie, J, prawie...

***

Minutę później
Dokładnie, co do sekundy.

***

- O Boże !!!- krzyknął Grell' dostając orgazmu.
- Wierzysz w Boga?
Adekwatne pytanie. Pomijając ich sytuację, to w tym uniwersum shinigami są łącznikami pomiędzy bogami a ludźmi...
Ich zabawa musiała być na serio gorąca, skoro nawet apostrof postanowił się dołączyć.


- Milcz i kontynułuj!
CO ma robić?

***

Podsumowanie.
W tym opku nie było grama sensu, a Karenaj, fanka tego parringu, szykuje swoją kosę śmierci, by pomścić literaturę. Uważaj, aŁtorko!
W tym opku było tyle sensu, co wolnej przestrzeni na podłodze w dżejowskim pokoju. A J, fan rozlewu krwi, szykuje swój popcorn, by w spokoju oddać się seansowi.

 Stosunek odbywany w trumnie.
... nie może się udać, ze względu na wielkości trumien.

1. Upewnij się, że jest ona wystrczająco duża by pomieścić dwie osoby.
2. Zadbaj o to by żadne pajączki czy inne stworzonka wam nie przeszkadzały.
3. Pamiętaj, że aby odbyć taki stosunek, musisz być masochistą z lękiem przestrzeni!

Pamiętaj!
Te zasady tyczą się jedynie trumień niezakopanych!
Serio? Nie domyśliłabym się...

A z resztą !
<macha olewająco ręką>
... i trójkątnymi nawiasami.
Czy olewanie obejmuje nadprogramowe spacje?


A i jeszcze  jedno
( tyczy się to Undertaker'a)
Ci co mają zimne dłonie i stopy są dobrzy w łóżku ^^
      Nya! ^^
J, Ty się na tym znasz, skąd się wziął ten dziwny przesąd?
Czort wie...

***

Nie wyszło tak jak chciałam ale przynajmniej coś naskrobałam :)
Ta minka powinna wyglądać tak: " '_' "

Przepraszam za błędy.
To nie wystarczy! Na szafot z nią!

Mam nadzieje, że pomysł z trumną się podoba :)
NIE!

A i zapomniałabym zapraszam na nowy blog yaoi Kuroshitsuji

http://kuroo-xx.blog.onet.pl/
O Boru Liściasty, kolejny? Kątku, przygarniesz kolejny wypędzony Kanon?
Kątek smętnie się zgadza.