sobota, 3 marca 2012

Boski Shizuo i Psotny Izaya - czyli ciąg dalszy awangardowych zamian ciał.

Cześć!
Wybaczcie, że dzisiaj, ale mamy problemy techniczne - J ma bardzo ograniczony dostęp do kompa. Z tego też, między innymi, powodu stwierdziliśmy, że notki będą ukazywać się co dwa tygodnie. Mam nadzieje, że nam wybaczycie.
Niestety, ale to w tym roku mam egzaminy, w najbliższym miesiącu dwa poważne konkursy i walkę o stypendium. To serio nie mało. J też nie ma łatwiej, choć z powodów zgoła odmiennych.
Dodatkowa hot notka pojawi się jakoś w tygodniu - będzie tam część dalsza tego rozdziału oraz dodatek z Kuroshitsuji.
A tymczasem pozdrawiam i zapraszam do odczytania kolejnej, jakże fascynującej części przygód z Izayo - kotem, słowotwórstwem i logicznymi reakcjami.
Adres: durarara-yaoi.blog.onet.pl
Analizowali: J&Karenaj



Mądry Shizuo.”
Czy tylko mnie zabił zapis tego tytułu?
Mnie zabiło raczej jego przesłanie...

Kurwa.
No kurwa!

Też kobieta! Jeno krocze ma robocze!

Jak to możliwe? No jak?!
Też się zastanawiam, jak można coś takiego pisać.

Jakim cudem ON się znalazł w JEGO domu i teraz się BEZCZELNIE po nim rozglądał oceniając go?
Jeśli to są myśli Shizuo, to te już przeczą tytułowi rozdziału...

Okropne. Rozglądanie się po nowo poznanym miejscu. To powinno być zabronione. 

Ach... no tak. Przecież sam go do niego wpuścił.

*Look na poprzedni rozdział* Brawo, Watsonie!
No mówiłem, że mistrz percepcji. Ale nikt mnie nie słuchał...

No tak prawie sam... (...)

Ktoś mu w tym pomógł?

gdyby nie te gierki tego obszczymurka w życiu by tego nie zrobił.Ba! Nawet by się z nim nie wdawał w jakiekolwiek dyskusje, kurde bele!
Ja pominę milczeniem ten zapis, okej?

- Tej no ładne masz to mieszkanko, wiesz?
Nie wiem jak Wam, Czytelnicy, ale mi wyszło, że No jakiejś kobiety jest ładne, a Shizuo ma mieszkanko.

usłyszał Izayę gdzieś... chyba był w jego kuchni. (...)
Pogubiłam się. Czy autorka chciała powiedzieć, że Izaya był w swojej kuchni czy też, że był w kuchni Shizuo? Jeśli to pierwsze, to pogratulujemy zdolności teleportacji Oriharze oraz czytania w myślach Shizuo. Jeśli zaś to drugie - to po kie licho stwierdzać rzecz, zdawałoby sie, oczywistą?
Shizuo mieszkał w wielkiej willi i musiał się dobrą chwilę zastanawiać, gdzie Izaya mógł być. Tyle możliwości...

Powoli również tam poszedł.
*powoli analizuje to zdanie* Wiecie, że ono jest poprawne? Co nie zmienia faktu, że brzmi tak... Tak... No właśnie...

Nawet za specjalnie się nie zdziwił kiedy zobaczył Izayę siedzącego jak gdyby nigdy nic przy jego kuchennym stole i rozglądającego się po całym pomieszczeniu ciekawie.
Czy wytłumaczy mi ktoś, czemu tu nie ma ANI JEDNEGO przecinka? To BOLI!
Dziwisz im się? Na ich miejscu też bym uciekł.

W końcu brunet spojrzał na niego i wyszczerzył swoje śliczne białe ząbki w szerokim uśmiechu.
*wyobraża sobie szczerzące się zęby*

(...)podszedł do jednej z szafek i już miał wyciągnąć z niej dwa kubki kiedy nagle przypomniało mu się coś wielce, no chyba, istotnego.
Narrator sam nie wiedział, czy ów przypomniany fakt był ważny czy nie, także więc użył tego paskudnego "no chyba" by dać temu wyraz.

- Rozwaliłem rano ekspres do kawy, więc będziesz musiał zadowolić się herbatą.
A co ma rozwalenie ekspresu do braku możliwości zaparzenia kawy?! Ja codziennie rano piję kawę, mimo iż ekspresu nie posiadam.
Karenaj... Tutaj umiejętności Shizuo zostały ograniczone tylko do rzucania automatami i tworzenia nowych, ciekawych określeń Izayi.

- Nic nie szkodzi, bylebyś mnie otruć nie próbował. – odparł Izaya opierając brodę na wierzchu swoich, złączonych ze sobą dłoni.
- Wiesz to całkiem niezły pomysł. – odparł blondyn wstawiając wodę na herbatę.
- Shizuś!
- Jednak nie w moim stylu, ja tam bym cię wolał zgnieść.
- Lubisz drastyczne rozwiązania co?
- Może troszkę.
W tym akapicie autorka chyba starała się zachować kanoniczność postaci. Mówię chyba, bo efekty są tak mierne, że nie jestem pewna, czy to było celem...

[W skrócie Izaya wyrywa z ust Shizuo papierosa nim ten zdoła go zapalić]

Spojrzał zdziwiony na Oriharę, który właśnie owego czynu, tak zwanego aktu przemocy i pogwałcenia sfery osobistej, się dopuścił,ale nic nie zrobił.
Czy ktoś mi wytłumaczy, gdzie tu jest przemoc? Nie wspomnę już o gwałcie na sferze osobistej. Wiecie, słyszałam o naruszeniu, a i owszem, ale o pogwałceniu?
Ja się tam ciekawię, co w końcu Shizuo o tym czynie sądzi - z jednej strony Izaya coś tam pogwałcił, a z drugiej "nic nie zrobił".

-Shizuś, nie uczono cię, że przy gościach się nie pali?
Izaya, nie uczono cię, że nie pcha się tam, gdzie cię inni nie chcą?
Izaya, nie uczono cię, że nie przechodzi się nagłej transformacji w kota na boisku piłkarskim? Oraz, że to bezczelne starać się wpływać na zachowanie człowieka w JEGO WŁASNYM DOMU? Ja na miejscu Shizuo wywaliłbym go za drzwi...

–spytał cicho, przybliżając się do niego jeszcze bardziej, tak, że teraz ich ciała dzielił od siebie ledwie centymetr przestrzeni wolnej.
Oni nagle stali się dwuwymiarowi, więc odległość pomiędzy ich ciałami mogła być wszędzie taka sama...
Przestrzeń zniewoloną Shizuo trzymał w specjalnym słoiku.


-Shizuś, nie uczono cię, że przy gościach się nie pali? (...)
- Nawet nie zdążyłem się choć raz zaciągnąć.
Adekwatna odpowiedź...
odparł z lekkim wyrzutem blondyn obserwując poczynania bruneta z niby znudzonym wyrazem twarzy.
Czemu zacząłem wyobrażać sobie Izayę i Shizuo jako hasające peruki?
- Oj no chyba wytrzymasz jakiś czas bez szlugi w buzi.
Hahahahahaha. Nie. Czym jest szluga? Ja rozumiem, że autorka nie pali - ja też nie. Ale, do jasnej anieli, jeśli już używa kolokwializmów, to niech to robi poprawnie. Bez szlugA w ustach!

Zaraz potem chwycił go za uchwyt i począł zalewać herbatę.Jakimś dziwnym trafem, przy tym jakże zajmującym i trudnym zabiegu, a do tego nie bezpiecznym (no przecież oparzyć się można!) Izayi zdarzało się, niby niechcący, ocierać o pewną część ciała Shizuo, który jak na razie znosił to w miarę cierpliwie.
Mamy kolejną SUPTELNĄ próbę podrywania. O Boru Liściasty!
I kolejne zdanie próbujące stworzyć własną cywilizację. Oraz... Ech, to już elementarna wiedza - nie z przymiotnikami piszemy łącznie.

No dobra... on tego nie znosił cierpliwie, tylko po prostu przestał myśleć o wszystkich innych rzeczach oprócz jednej.
Ciekawe jakiej?
Podobno mężczyźni i tak generalnie myślą tylko o jednym...
Cóż, jesteś przynajmniej jednym z niewielu facetów, którzy się do tego przyznają...
Uważam, że nie ma się czego wstydzić : D
A mianowicie...nagle załapał kurewsko upierdliwą ochotę
O takiej chorobie jeszcze nie słyszałam. *gugla ''ochota choroba"*


A mianowicie...nagle załapał kurewsko upierdliwą ochotę by pocałować Izayę.
Teraz wszystko ma sens! On po prostu chciał go pocałować!
Ja na jego miejscu myślałabym o czymś mniej grzecznym niźli zwykły, niewinny pocałunek...


Katastrofa. On.Chciał. POCAŁOWAĆ. Skubanego opszczymura (czytaj Izayę).
Autorko... My wiemy, że uznajesz swych czytelników za kretynów, ale czy naprawdę myślisz, że jeśli użyjesz pierdyliard razy danego określenia jako synonimu imienia postaci, to za pierdyliard pierwszym czytelnik nie zrozumie?
Od teraz za każdym razem, jak zobaczę słowo "opszczymur" będę je czytał jako "Izaya".


Który stał teraz obok.Przed nim.
To stał obok, czy przed nim?
Stał przed Obokiem. Wielkie mi halo.

Na nim....
Wow! Robi się gorąco!

dobra, dobra... przed nim.
E? Czy to miał być "element humorystyczny"?
To w końcu na nim, przed nim czy obok niego? -.-

I nie dość, że się o niego lekko ocierał, to jeszcze BEZCZELNIE marał go swoją,
Jak on mógł?! On go BEZCZELNIE marał! Czymkolwiek "maranie" by nie było...
Chciałem napisać coś inteligentnego, ale wyszło tylko "Eeeechhh...".

I nie dość, że się o niego lekko ocierał, to jeszcze BEZCZELNIE marał go swoją, nieco mniejszą od jego własnej,łapką po udzie, co swoją drogą było nawet... przyjemne i nie przeszkadzałoby mu to gdyby nie fakt... że zaczął się podniecać.

Proszę, powiedzcie mi, czy jeśli ktoś was sugestywnie maca po udzie to czy przewidujecie inne reakcje niż podniecenie lub obrzydzenie/zniesmaczenie?
I to wszystko działo się, gdy Izaya zalewał im herbatę?
"Pozycje ekstremalne" nabierają nowego znaczenia...

Orihara najwyraźniej wyczuł to (no trudno, żeby nie wyczuł skoro jego fiut był niemalże przy jego fiucie?!)
A ałtoreczka potrafi to powiedzieć w tak przyjemny, zaowalony sposób...

Też mam problemy z poczuciem czegoś, gdy mój "fiut" znajduje się przy moim "fiucie" -.-

Orihara najwyraźniej wyczuł to (no trudno, żeby nie wyczuł skoro jego fiut był niemalże przy jego fiucie?!) bo zaraz odwrócił głowę w jego stronę, odstawiając uprzednio czajnik na swoje miejsce, spojrzał na niego zdziwiony.
A czy nie do tego właśnie dążył odkąd znaleźli się w osławionym zaułku?

Dlatego też, gdy brunet na niego spojrzał, kompletnie nad tym nie myśląc, zaskakując tym jeszcze bardziej Oriharę, pocałował go.

Czyli jednak zamarzyło się naszemu barmanowi coś więcej niż pocałunek...
Według wszelkich zasad gramatyki z tego zdanie wynikło, że brunet spojrzał na Shizuo zupełnie o tym nie myśląc i zaskakując jeszcze bardziej sam siebie, pocałował go. -.-
Przez chwilę Izaya był tym tak zaskoczony [tym, że pocałował Shizuo], że zanim się obejrzał leżał na stole od którego dopiero co odszedł, przyciśnięty do jego powierzchni przez ciężki i umięśnione ciało Heiwajimy.
Czym są "ciężki"?


Gdy wstępny szok minął, czerwonooki począł oddawać namiętne,a zarazem zachłanne pocałunki blondyna.
A cóż takiego dziwnego w tym, że pocałunki były jednocześnie namiętne i zachłanne, ze aż autorka musiała użyć określenia "a zarazem"?

Objął go mocniej za szyję, przy okazji rozstawiając nogi by temu było wygodniej i miał lepszy dostęp i objął nimi jego biodra.
Izaya objął za szyję Shizuo i rozstawił nogi by jemu (czyli Heiwajimie, tak?) było wygodniej i... I tu tracę wątek.

[Shizuo zaczął "pieścić przez ubrania" Izayę.
Pov*. Izaya:]

To było nieziemskie! Jeszcze tego nie robili, a on już był tak rozpalony, że chyba zdążył zrobić się już dwa razy twardszy niż jego, uprawniony przez niego do gwałtu na sobie, oprawca.
Skomentuj, bo mnie to chyba przerasta.

Acha. Czyli Izaya zdążył się zrobić dwa razy twardszy (Do tego momentu da się to zrozumieć...) niż jego, uprawiony przez niego(To brzmi, jakby osoba, o której mowa, uprawniła sama siebie) do gwałtu na sobie(Gwałt, do którego ma się uprawnienia, to nie gwałt. Co najwyżej sado-maso. O gwałcie mówimy wtedy, kiedy jedna ze stron nie wyraża zgody na seks. A w ogóle, to samogwałt "oprawcy" już raczej Izayi nie dotyczył, czemu miałby dawać mu jakiekolwiek uprawnienia i jakie one by miały znaczenie? Już to widzę. No wiesz... Niektórzy lubią patrzeć... Borze, Karenaj...).

Oderwali się od siebie dopiero w tedy, kiedy zabrakło im powietrza. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy lekko dysząc.
I tak dyszeli sobie w twarze, ale głowy trzymali nieruchomo, by wciąż patrzeć sobie w oczy!

Właściwie to Izaya miał tam odlot, ale to się wytnie, jednak Shizuś musiał to zauważyć.
Ale, że co miał Izaya, co się wytnie i co zauważył Shizuo?!
Musiał, bo jak nie...


- A tobie co? – spytał.
- Wiesz co, Shizuś? Ja wiedziałem, że ty będziesz dobry...nawet bardzo, ale nie, że aż tak. – wysapał brunet, a na jego ustach pojawił się leniwy uśmieszek, który zaraz zniknął.
Ale, że w czym był dobry? W oceraniu się?
Pragnę pogratulować przecinka przed "że". Good job.


- Zachowuję się jakby się co dopiero bzykał z tobą przez północy, a przecież tego nie robiłem. – powiedział po chwili.

ಠ_ಠ Chyba muszę zrobić sobie przerwę, bo próbowałem przeczytać to zdanie 2 razy i dopiero za trzecim się udało...
To chyba jest jakiś rekord - tu sens zdania gubi się po trzecim słowie.


- No, zauważyłem. A teraz... czy mógłbyś łaskawie zabrać swoje nogi z moich bioder i mnie puścić? – spytał brązowooki patrząc wymownie na wcześniej wspomniane kończyny bruneta.
Shizuo ma oczy z tyłu głowy, czy może potrafi obracać nią o 180
° ?

No ja nie wiem, co potrafi Shizuo, ale jeśli jest tak wygimnastykowany, to w łóżku faktycznie powinien być dobry!
A Izaya ma, jak wiemy, bardzo dobry zmysł obserwacji. Wszystko - powoli, ale zawsze - zaczyna się wyjaśniać.
Bez znaczenia... Ta fabułą I TAK nie ma sensu.

To CO nie ma sensu?
Well...

Izaya puścił jego szyję, ale nogi zostały.
Wiem, ze to tylko mój spaczony mózg, ale skojarzyło mi się to z puszczającą sie szyją...

- Izaya... – warknął ostrzegająco blondyn.
- Ale, ale... ale one nie chcą się mnie słuchać! – wypalił Izaya.
- Ty ich po prostu zabrać nie chcesz!
- Nie prawda! Wiem! Po gróź im, że je połamiesz jak nie puszczą, może to zadziała!
- Nie! Ja myślę, że ci po prostu rozkwaszę mordę i padniesz nieprzytomny a ja się uwolnię.
I to właśnie powinienneś zrobić, kretynie!
Ale jak to?! Tak brutalnie swojego trÓ loFFa?
- No nie bij! Albo ty, pocałuj mnie jeszcze raz, ja przestanę myśleć, a ty się uwolnisz!
No nie, to już jest poniżej jakiejkolwiek krytyki...
*wspomina z nostalgią Kanon*
Zapadła cisza. Shizuo zerknął na krocze blondyna podejrzliwie.
Eeee, Shizuo zerknął na swoje krocze?
Mówiłem już, że w tym opowiadaniu bierze udział więcej niż dwóch bohaterów.
- Tam jest łazienka. – powiedział wskazując mu kierunek ręką.
*myśli nad Wskazywaniem Kierunku ręką. Po chwyli namysłu Wskazuje Kierunek nogą*

- Ale ja nie chcę łazienki, tylko ciebie! Nie bij! – jęknął.
- Ty kleszczu... pijawko popieprzona!
J&K: Kurwa. CO TO SĄ ZA WYZWISKA?!
- Kleszczu?!! – krzyknął oburzony od razu go puszczając.
- No. – mruknął zadowolony Shizuo odchodząc od niego by dokończyć herbatę.

A co on chciał dokończyć w tej herbacie, skoro ją już zalali?
Myślę, że Shizuo to chciał ROZPOCZĄĆ jej spożycie... Tudzież czegoś mocniejszego.
Gdy tylko Izaya wypił herbatę od razu zabrał się do wyjścia.Shizuo w duchu cieszył się, że ten już idzie, jednak gdy się „żegnali”(...)
A "żegnali" nie w przenośni, więc wzięto to w cudzysłów.

[Izaya dał Shizuo buziaka i się zmył. Kroimy.]Heiwajima jeszcze przez chwilę stał jak zamurowany, gdy nagle spostrzegł, a raczej zorientował się, że temu wszystkiemu przyglądała się jego sąsiadka. Starsza miła pani po 60-tce, której pomagał od czasu do czasu w przemeblowywaniu itp.
Jej gust musiał się zmieniać dość często, skoro przemeblowywała u siebie "od czasu do czasu".
Wiesz - kobieta zmienną jest. ;)

Przerażony patrzył się na nią lekko czerwony
"Przerażony patrzył się na nią lekko czerwony" Po kie licho ja się zgodziłem na tę pracę -.-

J... Ale ty to robisz za darmo...
NO WŁAŚNIE...

na twarzy,próbując wymyślić jakąś dobrą wymówkę na to co widziała, kiedy nagle jego starania zostały zniweczone przez tekst staruszki.
To ile tam tych kobiet było? Bliźniaczki?



- Bardzo mądry chłopiec! Właśnie tak! Młodzi powinni brać z ciebie przykład. Jak nie jesteś pewny,
czy chcesz założyć już rodzinę to wiąż się z przedstawicielem tej samej płci. 
Borze, jak ja bym chciała, żeby babcie był takie naprawdę...
Ciekawi mnie, jaka babcia po szcześćdziesiątce używa określenia w stylu "przedstawiciel tej samej płci". Pewnie jakaś by się znalazła, ale...

Związek bezpieczny i bez prawdopodobieństwa wpadki. A potem jak się dorośnie do stałego związku można się brać za płeć przeciwną. Mądry z ciebie chłopiec Shizuo. Bardzo mądry. Zawsze to wiedziałam. Trzymam za ciebie kciuki. – powiedziała i znikła w swoim mieszkaniu, zanim Shizuo zdążył wydusić z siebie cichutkie i niepewne „dziękuję”.
Blondyn powoli cofnął się do siebie i zamknął drzwi, po czym upadł na podłogę wydobywając z siebie bardzo inteligentne „hee?” z równie inteligentnym osłupiałym wyrazem twarzy.
Sam upadek również był bardzo inteligentny...

Cóż, to jedna z niewielu rzeczy w tym opku, która wydaje się być realną. Gdyby do mnie jakaś babcia tak zagadała, pewnie nie miałabym lepszego wyrazu twarzy.

[Notka odaŁtorska]

No macie trzeci rozdział ... mam nadzieję, że mi wyszedł xd
Nie. Za to ja mam ochotę wyjść.

Z siebie. I stanąć obok.

Kiedy news? Nie wiem... myślę, że niedługo xD Może jeszcze nawet w tym tygodniu, a jak nie to w przyszłym.
Niezawodna komenda na kota: "Kocie! Przyjdź, albo nie." I wtedy kot przyjdzie, albo nie. Książka "Jak żyć z neurotycznym kotem". Polecam.

R-4 "Psota"
Wygląda na to, że tytuł blogaska wyjaśni się w tym oto rozdziale. Czekamy w Napięciu.


Blondyn przeciągnął się leniwie na łóżku nie otwierając oczu i wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że podczas przeciągania wyczuł, że coś ciężkiego skopał z łóżka. Usłyszał czyjeś ciche przekleństwo
No zgadnijmy. Czyje?


i jakąś krzątaninę na podłodze obok swojego wyrka.
Krzątaninę?! Słyszał, jak ktoś wokół jego łóżka sprząta?

I to na podłodze. Froterowanie?



[Na łóżko Shizuo wskakuje Izaya]

- Że co, kurwa? – mruknął jeszcze zaspany.
- Żadna „kurwa”.
Nawet Izayę zaczął chyba denerwować ograniczony zasób słownictwa Shizuo.


- Żadna „kurwa”. A tak w ogóle... – powiedział Izaya nagle podnosząc się i chwytając za krawędź kołdry.
- ... to pokaż co tam masz! – zakrzyknął zrywając ją z niego wielce uradowany.
Zaraz jednak odwrócił się od niego i skulił się przy końcu łóżka, naciągając kaptur na głowę. Ciało blondyna aż tak obnażone, mające na sobie jedynie czarne bokserki z wizerunkiem byka w punkcie centralnym, który bardzo interesował Oriharę już od jakiegoś dłuższego czasu, sprawiło, że poczuł się... mało atrakcyjny.
Co interesowało Izayę? Byk, czy punkt centralny?
Kurwa mać! Jak to możliwe? On, pewny siebie skurczybyk, uważa nagle, że nie jest sexy?! Szczyt chamstwa!!!
Uważać, że nie jest się "sexy"?! Faktycznie, szczyt chamstwa. Jak on może patrzeć w lustro?


- Ej... co ty do cholery jasnej robisz w moim mieszkaniu? 

Chwilka... To JAK brzmiał tytuł poprzedniego rozdziału, ktoś mi przypomni? -.-'
*kaszle* Mądry Shizuo..?
Ano właśnie...

Rozmyślając nad tymi wszystkimi rzeczami

Izaya nie potrafi myśleć i robić innych rzeczy jednocześnie? Jakie to... TYPOWE.

Orihara kompletnie zapomniał, że znajduje się w domu Shizuo, więc gdy ten się tak nagle odezwał,aż podskoczył wystraszony i po raz drugi zleciał z łóżka.
Przynajmniej dobrze, że tytuł tego rozdziału nie brzmiał "Mądry Izaya".

A mnie ciekawi fakt, że z tego zdania wynika, jakoby to Shizuo podskoczył wystraszony i zleciał z łóżka(Po raz drugi. Co gorący seks, to gorący seks).

Do tego zrobił to tak niefortunnie, że obił sobie łuk brwiowy. Heiwajima słysząc jak ten syczy z bólu, podniósł się nieco na łóżku,zbadał wzrokiem sytuację po czym wstał i udał się do kuchni.
Przynajmniej jedno kanoniczne zachowanie...


W tym czasie Izaya powoli siadał na podłodze, trzymając się za bolące miejsce. Nie ma co, dość solidnie przyfasolił łbem o tą podłogę. Możliwe, że będzie miał nawet wstrząs mózgu. Pięknie... i nie dość, że go boli to z tego powodu jest teraz oszołomiony. I do tego znajduje się w domu Shizuo.I do tego on gdzieś polazł. I do tego możliwe, że po jakieś ciężkie narzędzie by go teraz rozpirzyć. Cholera, ten dzień na pewno nie należał do jego najszczęśliwszych. Już miał wstawać kiedy...
Kiedy analizatorzy stwierdzili, że mają dosyć i zamknęli tego blogaska.



- To była nauczka za to, że wchodzisz nieproszony do cudzego mieszkaniaTak Trzymaj.
Nastąpiła chwila cisza,
Co nastąpiło?
"Chwila Cisza" kojarzy mi się z jakimś tajemniczym, indiańskim obrządkiem...


która zaraz została przerwana przez bruneta gdyż nie mógł już nieść tego uporczywego oskarżycielskiego i ciężkiego spojrzenia blondyna.
Słyszałem o noszeniu krzyża, ale żeby nieść spojrzenie?
No wiesz, w końcu to indiański obrządek.


- No co? – spytał cicha kuląc się i upewniając się dyskretnie czy jego nóż jest na pewno w jego kieszeni, gdyż jak sądził blondynowi nie wiele już brakowało do wybuchu.
Dwa pytania: Kim jest Cich i w jaki sposób nóż miałby pomóc Izayi w przypadku wybuchu?
Cóż, do twojego pierwszego pytania - czy to pierwsza multiplikacja postaci w tym opku? No i wiesz, może Izaya nie chciał powstrzymywać wybuchu, tylko go przyspieszyć, by był mniejszy... Tak, jak z nie do końca napompowanym balonem - badum!


- Tak się zastanawiam jak się tu dostałeś skoro okno i drzwi były zamknięte. Rozwiązanie jest jedno... musiałeś mi klucze wczoraj podpierdolić.-odparł brązowooki jeszcze w miarę spokojnie.
"Odparł brązowooki" Świetnie, daje nam to dużo informacji, biorąc pod uwagę, że obaj byli posiadaczami takich oczu -.-'


- Jak będziesz udawał debila to cię zabiję. – warknął ostrzegawczo blondyn.
Czy nie udaje go przez całe to opko?
To takie droczenie się... Wiesz, próba zachowania kanoniczności bohaterów etc.
A może Izaya chce po prostu zniżyć się do poziomu Shizuo?
Kto wie, kto wie...


- A jak się przyznam to nie będziesz bił?
J&K: Echhh.
Mówiłem coś o próbie zachowania kanonu, tak?


- Ale przysięgam, że nie chciałem ci zrobić, czegoś złego!
Chyba jednak chciał, skoro nawet przecinek poczuł się w obowiązku go powstrzymać.
A czy Izaya kiedykolwiek chciał zrobić coś DOBREGO?


- No bo sekretarka mi wyjechała i teraz nie mam się z kim bawić, więc pomyślałem, że przyjdę do ciebie.
- Wiesz, ja mam wiaderko, ty masz łopatkę, razem zbudujemy zamek!


- Bo fajnie się ze mną bawisz?
- No, ale możemy jeszcze lepiej!
- Na przykład przez wylądowanie w moim łóżku i uprawiania dzikiego seksu?
- O, właśnie! Widzisz jak my myślimy podobnie?
- Coś ci się zdaje.
- No, ale sam to powiedziałeś!
- Nie znaczy to, że chcę.
O lordzie -.-'
Tako mistrz Yoda rzecze.


- Ale skoro to powiedziałeś to chyba znaczy, że chcesz. Inaczej byś o tym nie pomyślał, nie? Ha, ha, ha i tu cię mam.
Och, Izaya, godny następco Sherlocka Holmes'a, tak wybitny w swym dedukowaniu, tak doskonały w znajomości schematów ludzkiego myślenia - proszę, ucz mnie. Proszę. Mogę się nawet stać kotem, jeśli chcesz.
A tak na serio - ta próba oddania inteligentnego Izayi - manipulanta wyszła co najmniej żałośnie...


- Draniu.
Pominę to wielokropkiem: ...


- No, weź... co ci szkodzi? Ja jestem na taką zabawę z tobą bardzo chętny.
Na seerioo? Jeszcze się nie zorientowaliśmy - dzięki.


- No, weź... co ci szkodzi? Ja jestem na taką zabawę z tobą bardzo chętny. – wymruczał Izaya odkładając woreczek na podłogę i ładując się Shizuo na uda (Shizuś siedzi po turecku, więc w tedy to chyba będą właśnie uda,nie?).
- Cóż... skoro stać cię na takie ekscesy to chyba wstrząsu nie masz. 
Acha. Wszyscy już wiemy, czemu Shizuo pracuje jako "komornik", a nie, dajmy na to, lekarz. Wstrząs po upadku z łóżka? Do jasnej anieli...
Słownik definiuje "eksces" jako "wydarzenie, wybryk, wykroczenie". Gdzie. Tu. Był. Eksces?!


- Cóż... skoro stać cię na takie ekscesy to chyba wstrząsu nie masz. - mruknął w odpowiedzi, spinając mięśnie, gdy poczuł na swojej skórze dotyk zimnych dłoni bruneta.
Tak. Spiął wszystkie mięśnie(z sercem włącznie), więc umarł. Tym akcentem opko się zakończyło i wszyscy żyli długo i szczęśliwie(ze mną na czele).
Niestety, życie nie jest takie piękne i spięcie wszystkich mięśnie nie sprawiło na Shizuo żadnego wrażenia. Tym sposobem przyszło mi się zastanowić, czemu w każdym opowiadaniu ma zimne dłonie?
Zimne dłonie mają podobno osoby dobre w łóżku. I dziewice. :>
Ale w tym opowiadaniu to Shizuo miał być tym dobrym w łóżku.
Karenaj... To czego ty tu szukasz..?
Sensu? Tak, tak, wiem...


- Możliwe, jednak to się może okazać dopiero później. –odparł Orihara nachylając się i całując go w szyję, a jedną ręką niby to przypadkowo przejechał po jego łydce przez co blondyn drgnął lekko.
Umh... Dotykanie czyjejś łydki w tej pozycji jest chyba fizyczną niemożliwością? Izaya potrafi się gryźć w czoło?
Skoro zmienił się w kota, to czemu nie w linktentaclelink.


- W sumie racja, a teraz spadaj.
Na tym to opowiadanie naprawdę mogłoby się zakończyć -.-'
TAK!


- W sumie racja, a teraz spadaj. – przyznał brązowooki powoli przestając nad sobą panować, gdy dłoń bruneta przesunęła się na wewnętrzną stronę jego uda, a usta w dalszym ciągu muskały delikatnie jego szyję kierując się w stronę [jego] obojczyka.
Tak, przypominamy, że Izaya nadal siedział na udach Shizuo.


Jednak brunet już go nie słuchał będąc coraz bardziej rozkręconym 
Skoro dawał radę się tak wyginać, to chyba faktycznie był trochę rozkręcony... *bierze w łapkę śrubokręt*
J... Nie sabotuj tego blogaska!
To co my według ciebie teraz robimy?
Analizujemy?
Lubię dobre eufemizmy.
-.-


To w końcu przełamało tamę i Shizuo tracąc resztki rozsądku, który jeszcze chwilę temu krzyczał mu, żeby go z siebie zepchnął póki nie było za późno. Objął Izayę mocno w pasie by zaraz zdecydować się na zdarcie z niego kurtki, co spotkało się z cichym jękiem bruneta. Oderwał się od jego ust, a następnie zaatakował z pocałunkami jego szyję przy okazji łapiąc dłońmi go za pośladki i mocno je ściskając.
Czytałem kiedyś artykuł o tym, że kobiety znacznie częściej niż mężczyźni korzystają z zaimków... I wiecie co? Sprawdza się!
Ten nagły przyrost zaimków Którego, przypominam, ostatnio uświadczyliśmy w scenie "zaułkowej" zapewne świadczy o tym, że zbliżamy się innej, zawoalowanej sceny...


Na ten nagły ruch Orihara jęknął, uniósł się nieco po czym opadł spowrotem
Spowrót - technika opadania, którą Izaya opanował do perfekcji.


Shizuo jak to Shizuo kompletnie tego nie poczuł, tylko przechylił się w bok i położył Izayę na podłodze, oderwał się od jego szyi i na krótką chwilę spojrzał mu w oczy, które spoglądały teraz na niego zamglone z przyjemności.
Przechylił się w bok i położył Izayę na podłodze - cały czas siedząc po turecku?


Przeniósł wzrok na jego lekko zarumienione policzki po czym nachylił się i na nowo wpił się w jego chętne usta.
Omg, chętne usta...
Skąd ałtoreczki w ogóle biorą to określenie?!
Przez 4 bite rozdziały udowadniała nam, że to Izaya jest napalonym zboczeńcem, a teraz nagle jakieś usta. Sprawdza naszą czujność?
No cóż... Może.


Coś czuł, że tym razem Izaya dostanie to czego chciał. 
Tu nie ma co czuć - tak zadecydowała ałtorka. Ubolewamy nad wami, chłopaki.
Wiesz, ja tam lubię ten paring. Ale błagam - już opowiadanie z szaloną ekolożką ma więcej sensu! 


[Notka odaŁtorska. A może raczej nocia? Mniejsza:]
Ja wiem, że noci długo nie było...
Dokładnie dwa miesiące i dwa dni...


___________________________________________________________________
*pov. - pisanie z perspektywy danej postaci.
Dobra, na dzisiaj to tyle. Resztę noci  sobie darujemy, albowiem jej treść jest tak powalająca, że mistrz Yoda ogarnąć jej nie zdoła.
Także więc trzymajcie się, a w następnym odcinku będzie hot analiza - mamy nadzieję, że nie macie nam za złe opóźnienia.







3 komentarze:

riem pisze...

Tak bardzo czepialstwo~.
Szczerze. To już nawet nie krytyka tylko czepialstwo. Bloga czytałam jakiś rok temu bodajże i wcale nie był zły. A mówię to ja, istota złośliwa do szpiku. I w sumie z tego co czytam staracie się obrzucić to błotem na siłę, co dość mocno rzuca mi się w oczy. A oczy mam wrażliwe.
To tyle ode mnie.

Anonimowy pisze...

A ja się uśmiałam jak nigdy w życiu :D Nie widzę nieuzasadnionego czepialstwa, ale ja ślepa jestem, niestety. Chyba powinnam zainwestować w okulistę.
Ałtorka najwidoczniej pisała byle jak, wstawiała byle co i cieszyła się z tego powodu. Świetna analiza - lubię takie podejście do twórczości na blogach xD

Anonimowy pisze...

Mój Boże! Jak to czytałam to rżałam ze śmiechu! (nie złośliwie) To. Jest. Świetne. Kiedy kolejny ...eee...rozdział (?)